Dzisiaj jest

wtorek,
10 grudnia 2024

(345. dzień roku)

Licznik

Liczba wyświetleń:
27619937

Wyszukiwanie

Uroczystość Niepokalanego Poczęcia Matki Bożej, II Niedziela Adwentu (C), 8.12.2024 – komentarz do Ewangelii

 

Bądź wola Twoja!
● Rozważa: ks. Marcin Murawski ●

Antonello_da_Messina_zwiastowanie-palermo

Antonello da Messina, Zwiastowanie (Palermo)

Uroczystość Niepokalanego Poczęcia Matki Bożej, II Niedziela Adwentu, rok C (8.12.2024)
Ewangelia: Łk 1,26–38 ●

Jak rozeznać wolę Bożą w codziennym życiu? Adwent i przykład Maryi uczą nas, jak trwać w łasce, wsłuchiwać się w Słowo Boże i podejmować decyzje w zgodzie z wiarą oraz sumieniem.

Chrześcijanin ma pełnić wolę Bożą. Raczej każdy z nas zgodzi się z tym stwierdzeniem. Człowiek uznający Boga i wierzący w Niego powinien starać się być poddanym Bogu i Jego woli, która, jak ufamy, jest dla nas najlepsza. Jak jednak ją rozpoznać?

Maryja – wzór adwentowego czuwania

Tegoroczna II Niedziela Adwentu jest niezwykła, ponieważ zbiega się z Uroczystością Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny. Ta prawda wiary została uroczyście ogłoszona przez papieża Piusa IX bullą „Ineffabilis Deus”. Nie oznacza to jednak, że tą decyzją Ojciec Święty wprowadził nowość do nauki Kościoła. Wręcz przeciwnie, przypomniał jedynie prawdę, w którą powszechnie wierzono od samego początku. Chrześcijanie od pierwszych lat swojego bycia w świecie uznawali, że Maryja została uchroniona od jakiegokolwiek grzechu, nawet grzechu pierworodnego. Dlatego nazywamy ją niepokalanie poczętą.

Liturgia tego dnia zaprasza nas do przeżycia momentu Zwiastowania. Pięknie wpisuje się to w czas naszego adwentowego czuwania – to Maryja jest główną patronką tego czasu i wzorem oczekiwania na przyjście Pana. Maryja w dzisiejszej Ewangelii musiała rozeznać wolę Bożą. Anioł Gabriel zaproponował Maryi bycie Matką Syna Bożego, jednak dla młodej dziewczyny nie była to łatwa decyzja. Spróbujmy nauczyć się od Maryi, jak szukać i rozeznawać wolę Boga.

Jak rozpoznać wolę Bożą?

Maryja jest Niepokalanie Poczęta. Wolna od grzechu, żyjąca święcie, przepełniona obecnością Boga. To pierwsza wskazówka dla nas. Jeśli chcemy rozpoznawać wolę Bożą w naszym życiu, przede wszystkim musimy żyć i walczyć o stan łaski uświęcającej. Nie chodzi tylko o wolność od grzechu, choć to niesamowicie ważne. Przede wszystkim jednak chodzi o trzymanie się Boga, o nieustanną otwartość na Bożą łaskę i działanie.

Maryja sama siebie nazywa Służebnicą Pańską. Sługa to człowiek przebywający blisko Boga, a jednocześnie wypełniający Jego polecenia. To druga wskazówka dla nas. Nie tylko mamy żyć łaską uświęcającą, ale w naszych codziennych wyborach starać się kierować Bożymi zasadami i przykazaniami. W ten sposób sami staniemy się „nośnikami Bożej łaski”, przez nasze złe postępowanie nie będziemy blokować tego, co Bóg chce zdziałać w nas i przez nas.

Maryja nie wiedziała, jak to będzie. Nie zgodziła się od razu. Pojawił się moment zawahania i niepewności. Stawiała Bogu pytania, na które On odpowiadał przez anioła Gabriela. To kolejna ważna zasada – swoje wątpliwości ukazuj Bogu, nie bój się!

Ostatecznie – Maryja sama podjęła decyzję. I my musimy podejmować decyzję, zgodnie z naszymi pragnieniami i sumieniem. Bóg nie objawi nam w magiczny sposób, co mamy robić. On mówi: „Żyj święcie. I tak naprawdę – decyduj. Rób to, co uważasz za słuszne. Podejmij samodzielną decyzję”.

Wola Boża to nie magiczny plan, który Bóg spisał człowiekowi i który ten musi skrupulatnie, punkt po punkcie przestrzegać. Wola Boża to nasze życie blisko Boga. To podążanie za naszymi pragnieniami i marzeniami. Jeśli tylko staramy się żyć święcie, nasze pragnienia są dobre, jeśli zapraszamy w to Boga w czasie modlitwy i słuchamy Jego Słowa, jeśli wtedy nasze pragnienia ciągle są obecne, a może jeszcze gorliwsze – to to jest wola Boża!

Bo wolą Boga jest nasza świętość i nasze szczęście!

 


Słowa Ewangelii według Świętego Łukasza
Bóg posłał anioła Gabriela do miasta w Galilei, zwanego Nazaret, do Dziewicy poślubionej mężowi imieniem Józef, z rodu Dawida; a Dziewicy było na imię Maryja. Wszedłszy do Niej, anioł rzekł: «Bądź pozdrowiona, łaski pełna, Pan z Tobą, błogosławiona jesteś między niewiastami». Ona zmieszała się na te słowa i rozważała, co by miało znaczyć to pozdrowienie. Lecz anioł rzekł do Niej: «Nie bój się, Maryjo, znalazłaś bowiem łaskę u Boga. Oto poczniesz i porodzisz Syna, któremu nadasz imię Jezus. Będzie On wielki i zostanie nazwany Synem Najwyższego, a Pan Bóg da Mu tron Jego praojca, Dawida. Będzie panował nad domem Jakuba na wieki, a Jego panowaniu nie będzie końca». Na to Maryja rzekła do anioła: «Jakże się to stanie, skoro nie znam męża?» Anioł Jej odpowiedział: «Duch Święty zstąpi na Ciebie i moc Najwyższego okryje Cię cieniem. Dlatego też Święte, które się narodzi, będzie nazwane Synem Bożym. A oto również krewna Twoja, Elżbieta, poczęła w swej starości syna i jest już w szóstym miesiącu ta, którą miano za niepłodną. Dla Boga bowiem nie ma nic niemożliwego». Na to rzekła Maryja: «Oto ja służebnica Pańska, niech mi się stanie według słowa twego». Wtedy odszedł od Niej anioł.

I Niedziela Adwentu, rok C (1.12.2024) – komentarz do Ewangelii

Potrójne przyjście Chrystusa

● Rozważa: ks. Krzysztof Lampart ●

I Niedziela Adwentu, rok C (1.12.2024)
Ewangelia: Łk 21, 25-28.34-36 

Nowy rok liturgiczny rozpoczyna się okresem Adwentu. Z języka łacińskiego oznacza on „przyjście”. Chrześcijanie w tym czasie mają wypatrywać przyjścia Chrystusa. W potocznym rozumieniu należy w Adwencie przygotować się na święta Bożego Narodzenia, na Jego urodziny. W teologii mówi się jednak nie o jednym przyjściu Chrystusa, ale o potrójnym. Stąd teksty biblijne przeznaczone na pierwszą część Adwentu są w taki sposób dobrane, aby to potrójne przyjście ukazać.

Pierwszy Adwent Jezusa dokonał się na sposób historyczny. Coś się dokonało. Było to tak doniosłe wydarzenie, że całą historię odnosi się właśnie do momentu narodzin oczekiwanego Mesjasza. Pierwsi chrześcijanie, jako pobożni Żydzi, zobaczyli, że w Osobie Jezusa wypełniły się wszystkie zapowiedzi Tory i Proroków dotyczące Zbawiciela ich narodu, a także całego świata. Cała historia koncentruje się na wydarzeniu Wcielenia i w tym właśnie momencie rozgrywa się rozstrzygająca bitwa pomiędzy Bogiem a Szatanem, w której ten drugi zostaje nieodwołalnie pokonany.

W Credo wyznajemy, że Chrystus przyjdzie powtórnie, kiedyś na końcu czasów, jednak uprawnione jest stwierdzenie, że Jezus przychodzi do nas już teraz. Można powiedzieć, że Chrystus staje się obecny w świecie poprzez Kościół, który według św. Pawła jest prawdziwym „Ciałem Chrystusa”. W Kościele Chrystus manifestuje się (przychodzi) przez sakramenty, świętych (ich heroiczne cnoty i charyzmaty), sztukę i architekturę (piękno), nauczanie, a także w ubogich, z którymi utożsamił się Zbawiciel. Choć zasadnicza bitwa już się dokonała, „Ciało Chrystusa” jest „Kościołem Walczącym”, musi wyprzeć resztki sił wroga i wypatrywać ostatecznego triumfu Boga.

Zwycięstwo to dokona się w czasie paruzji – powtórnego przyjścia Chrystusa w chwale. To wydarzenie będzie kulminacją historii zbawienia, kiedy „Syn Człowieczy” przyjdzie, aby sądzić żywych i umarłych, a Jego Królestwo nie będzie mieć końca. Paruzja to nie tylko moment sądu, o czym przypominają straszne zjawiska zapowiedziane przez Jezusa, ale także pełne objawienie Bożej miłości i sprawiedliwości wobec całego stworzenia, na co wskazują słowa, że mamy „podnieść głowy i nabrać ducha”. To czas, kiedy wszystko zostanie poddane Chrystusowi, a „Bóg będzie wszystkim we wszystkich” (1 Kor 15,28).

Podsumowując, Adwent to czas wyjątkowy, który wzywa nas nie tylko do przygotowania na święta Bożego Narodzenia, ale przede wszystkim do głębszego spojrzenia na naszą wiarę i życie. Słowo Boże pyta się nas, czy nasze serca są gotowe na Jego ostateczne przyjście w chwale i przynagla do nawrócenia, odrzucenia zła i budowania dobra, byśmy stali się świadkami Chrystusa tu i teraz, wypatrując z nadzieją Jego triumfu na końcu czasów.



Ewangelia (Łk 21,25-28.34-36)

Jezus powiedział do swoich uczniów:
«Będą znaki na słońcu, księżycu i gwiazdach, a na ziemi trwoga narodów bezradnych wobec huku morza i jego nawałnicy. Ludzie mdleć będą ze strachu w oczekiwaniu wydarzeń zagrażających ziemi. Albowiem moce niebios zostaną wstrząśnięte. Wtedy ujrzą Syna Człowieczego, nadchodzącego w obłoku z mocą i wielką chwałą. A gdy się to dziać zacznie, nabierzcie ducha i podnieście głowy, ponieważ zbliża się wasze odkupienie.
Uważajcie na siebie, aby wasze serca nie były ociężałe wskutek obżarstwa, pijaństwa i trosk doczesnych, żeby ten dzień nie spadł na was znienacka jak potrzask. Przyjdzie on bowiem na wszystkich, którzy mieszkają na całej ziemi.
Czuwajcie więc i módlcie się w każdym czasie, abyście mogli uniknąć tego wszystkiego, co ma nastąpić, i stanąć przed Synem Człowieczym».

Trzydziesta czwarta Niedziela zwykła, Uroczystość Chrystusa Króla Wszechświata (B), 24.11.2024 – komentarz do Ewangelii

Coś uczynił?
● Rozważa: ks. Mikołaj Czurczak●

Trzydziesta czwarta Niedziela zwykła, Uroczystość Chrystusa Króla Wszechświata, rok B (24.11.2024)
Ewangelia: J 18, 33B-37 ●

Ostatnia niedziela roku liturgicznego daje nam niecodzienne przesłuchanie, ponieważ sam przesłuchujący… nie wie, za co przesłuchuje skazańca.

W młodzieńczych latach, niejednemu z nas zdarzyło się narozrabiać. W takiej chwili zarówno nauczyciele, jak i rodzice doskonale wiedzieli, co zrobiliśmy, co zostało zniszczone i co nam za to wszystko grozi. W takich okolicznościach każdy jest w stanie się przyznać, bo zwyczajnie wie, że za dużo osób zainteresowało się sprawą i ucieczka od winy nic by nie dała. Jednak ostatnia niedziela roku liturgicznego daje nam niecodzienne przesłuchanie, ponieważ sam przesłuchujący nie wie, za co przesłuchuje skazańca. Ale czy przypadkiem ktoś z nas nie przyczynił się i nadal w codzienności nie przyczynia się do podobnych przesłuchań?

Dzisiejszy świat, który jest pełen hałasu, blasku lamp aparatów fotograficznych, tysięcy informacji w gazetach, telewizji, portalach społecznościowych, zagłusza zarówno nasze głowy, jak i serca. Scena w perykopie ewangelicznej ma miejsce w zamkniętym pomieszczeniu, w którym znajdują się wyłącznie Jezus i Piłat; oni wzajemnie się słyszą, natomiast na zewnątrz jest tłum ludzi nawołujących, by Jezus został skazany na śmierć. Ten tłum zagłusza serca tych, którzy są sprawiedliwi, tych, którzy są skłonni do rozmów i dialogu. My współcześni chrześcijanie co prawda oficjalnie nikogo nie skazujemy na śmierć ani publicznie nie wydajemy sądów, lecz czy w naszym życiu nie są obecne innego rodzaju zabójstwa?

Ten hałas dzisiejszych czasów powoduje, że nie słyszymy się wzajemnie. Ludzie nie rozmawiają ze sobą w realnej rzeczywistości. Przez to ludzie odrzuceni, pokrzywdzeni, wstydzący się prosić o pomoc są skazani wyłącznie na elektronikę, na pewien szum w głowie. A informacje, które docierają, bardzo łatwo przenoszą tzw. kulturę śmierci. Stąd wielu ludzi, cierpiąc na brak relacji z drugim, decyduje się na zakończenie swojego życia. Dlatego u końca roku liturgicznego zróbmy sobie rachunek sumienia, czy nie zostawiliśmy kogoś w samotności. Może to dziś jest czas, by odnowić relację, przez co Chrystus Król zacznie na nowo panować w moim sercu.

Od trzech lat ta niedziela jest obchodzona jako Światowy Dzień Młodzieży. W tym roku przeżywany pod hasłem: ,,Ci, co zaufali Panu, idą bez znużenia”. Znużenie, nuda czy przygnębienie to też problemy, na które zwraca uwagę papież Franciszek w orędziu na ten dzień. ,,Co uczyniłeś?”, które pada z ust Piłata, może tez być kierowane do nas, ponieważ coraz częściej ludzie zaprzestają jakiegokolwiek działania, a przecież nasze życie jest swego rodzaju pielgrzymką do szczęścia. Stąd musimy zobaczyć nie tylko zaniedbania wobec drugiego człowieka, ale też, czy nasze znużenie nie jest spowodowane brakiem naszej aktywności. Najlepszą okazją do zweryfikowania się, wsłuchania się w głąb serca będzie adoracja Chrystusa Króla obecnego w Najświętszym Sakramencie. On na pewno pozwoli się usłyszeć w głębiach naszych serc, skąd z odwagą na nowo wstaniemy i wyruszymy w drogę do szczęścia.

————–

Słowa Ewangelii według Świętego Jana
Piłat powiedział do Jezusa: «Czy Ty jesteś Królem żydowskim?»
Jezus odpowiedział: «Czy to mówisz od siebie, czy też inni powiedzieli ci o Mnie?»
Piłat odparł: «Czy ja jestem Żydem? Naród Twój i arcykapłani wydali mi Ciebie. Co uczyniłeś?»
Odpowiedział Jezus: «Królestwo moje nie jest z tego świata. Gdyby królestwo moje było z tego świata, słudzy moi biliby się, abym nie został wydany Żydom. Teraz zaś królestwo moje nie jest stąd».
Piłat zatem powiedział do Niego: «A więc jesteś królem?»
Odpowiedział Jezus: «Tak, jestem królem. Ja się na to narodziłem i na to przyszedłem na świat, aby dać świadectwo prawdzie. Każdy, kto jest z prawdy, słucha mojego głosu».

XXXIII Niedziela Zwykła, rok B, 14.11.2024 r. – komentarz do Ewangelii

Bądź zawsze człowiekiem wiosny
● Rozważa: ks. Jakub Dzierżak ●

Źródło: Pexels – Kássia Melo

XXXIII Niedziela Zwykła, rok B (14.11.2024 r.)
Ewangelia: Mk 13,24-32 ●

Opisy czasów ostatecznych, które czytamy w Ewangelii według świętego Marka, mają odcień katastroficzny. Być może przypominamy sobie filmy apokaliptyczne, dotyczące końca świata. Czy Bogu chodzi o to, abyśmy żyli w lęku przed tym, co ma się wydarzyć?

Przyznam się, że rozdziały Ewangelii, w których Chrystus zapowiada to, co będzie się działo w czasach ostatecznych, często rodziły we mnie niezrozumienie i niewiele uczyniłem kroków w tym kierunku, aby to zmienić. Jednak w ostatnich dniach trafiłem na duchową ucztę zaserwowaną przez księdza Krzysztofa Wonsa, być może znanego z rekolekcji w duchu „lectio divina” lub z wprowadzeń do codziennej Ewangelii, które można nabyć jako pomoc do modlitwy słowem Bożym. Rozważanie ks. Krzysztofa rzuciło mi wiele światła na niedzielny fragment Ewangelii i chciałbym się z Wami tym podzielić.

Czasami, gdy podczas Mszy świętej patrzę na wiernych stojących w ławkach, zwracam uwagę na ich twarze. Często są smutne. W ogóle mam wrażenie, że coraz bardziej poddajemy się ponurym nastrojom: więcej mówimy o tym, co jest nie tak, niż o tym, co nas cieszy i z czego jesteśmy dumni. Osoby wierzące i zaangażowane czynnie we wspólnocie Kościoła martwi to, że polskie społeczeństwo staje się coraz bardziej obojętne religijnie. Rodziców martwi to, że dzieci, pochłonięte przez gry i social media, stają się coraz bardziej oderwane od rzeczywistości. Pojawia się pytanie: w jaki sposób mamy czytać słowa Jezusa dotyczące czasów ostatecznych, które po ludzku brzmią strasznie?

Zanim Jezus wypowiedział słowa z naszego fragmentu, Ewangelista podaje, że wyszedł ze świątyni i jeden z uczniów, będąc w zachwycie, zwrócił Jego uwagę na piękne kamienie, z których zbudowana była świątynia (swoją drogą, oglądając te kamienie kilka lat temu w Jerozolimie, zgodziłem się z tym uczniem, że to musiało wyglądać imponująco). Co odpowiedział Pan? Nie skupiaj się na kamieniach, bo już niedługo to wszystko będzie zniszczone (te słowa wypełniły się w roku 70., gdy Rzymianie zniszczyli świątynię). Nie patrz na to, co zewnętrzne. Nie patrz tylko po ludzku. Patrz dalej i głębiej.

Zobaczmy pierwsze zdanie z naszej Ewangelii, które mówi Jezus: „W owe dni, po wielkim ucisku, słońce się zaćmi i księżyc nie da swego blasku”. Odsłońmy warstwę ukrytą głębiej: słońcem jest Chrystus, a księżycem, który świeci odbitym blaskiem słońca, jestem ja. Ciemność będzie podobna do tej, którą Jezus przeżywał w czasie agonii na krzyżu. Przyjdzie czas, gdy rzeczywistość będzie utrudniała spotkanie Boga i dawanie świadectwa o Nim. Przyjdzie czas próby, pokus, grzechów, gdy wielu zwątpi i wielu będzie walczyć z Bogiem i Jego Kościołem. Niewątpliwie żyjemy w takich czasach. Ale uwaga! Właśnie wtedy, gdy będzie się nam wydawać, że nie damy rady, na horyzoncie (trzeba patrzeć dalej i głębiej) ukaże się ON – Syn Człowieczy. Kim jest Syn Człowieczy w Ewangelii Marka? Tym, który ma władzę odpuszczania grzechów. Dlaczego ma taką władzę? Ponieważ oddał za mnie swoje życie, przelał Krew. W to, co mroczne, straszne, dobijające we mnie przychodzi Chrystus, który jest Zmartwychwstały, Zwycięski i Miłosierny. Apostołowie już Go takiego spotkali, dlatego „nie minęło to pokolenie, aż to się stało”. Również każdy z nas może Go spotkać. On nie ucieka od tego, co szpeci moje serce – On wchodzi tam ze swoim światłem i przebacza mi, przyjmując mnie na nowo.

Nasze serce ma być ciągle w stanie wiosny, jak figowiec oczekujący na lato. Mamy być gotowi na spotkanie z Jezusem, cieszyć się Jego miłością. Owoce naszego życia jeszcze nie przyszły w pełni, ale ten czas nadejdzie. Bądźmy ludźmi nadziei. Bądźmy ludźmi nieustannej wiosny (mimo tego, że mamy połowę listopada).


Słowa Ewangelii według Świętego Marka

 

Jezus powiedział do swoich uczniów:
«W owe dni, po wielkim ucisku, „słońce się zaćmi i księżyc nie da swego blasku. Gwiazdy będą spadać z nieba i moce na niebie” zostaną wstrząśnięte.
Wówczas ujrzą Syna Człowieczego, przychodzącego w obłokach z wielką mocą i chwałą. Wtedy pośle On aniołów i „zgromadzi swoich wybranych z czterech stron świata, od krańca ziemi po kraniec nieba”.
A od figowca uczcie się przez podobieństwo. Kiedy już jego gałąź nabrzmiewa sokami i wypuszcza liście, poznajecie, że blisko jest lato. Tak i wy, gdy ujrzycie te wydarzenia, wiedzcie, że to blisko jest, u drzwi.
Zaprawdę, powiadam wam: Nie przeminie to pokolenie, aż się to wszystko stanie. Niebo i ziemia przeminą, ale słowa moje nie przeminą. Lecz o dniu owym lub godzinie nikt nie wie, ani aniołowie w niebie, ani Syn, tylko Ojciec».

XXXII niedziela zwykła (B), 10.11.2024 – komentarz do Ewangelii

Pozory mogą mylić
● Rozważa: ks. Marcin Murawski ●

XXXII niedziela zwykła, rok B (10.11.2024)
Ewangelia: Mk 12,38–44 ●

Już od czasów ogrodu rajskiego nam – ludziom – została pewna przypadłość i umiejętność: chowania się. Adam i Ewa chowali się przed Bogiem, ponieważ po doświadczeniu grzechu pierworodnego zaczęli się go bać. Także i my – chowamy się. Nie tylko przed Bogiem, ale również zakładając różne maski i pozory – chowamy się przed innymi ludźmi i przed… samym sobą.

Dzisiejsza Ewangelia zaprasza nas na spotkanie z Jezusem w Jerozolimie. To tam, pośród zgiełku i tłumu, pomiędzy ludźmi śpieszącymi do świątyni na spotkanie z Bogiem i tymi, którzy załatwiali swoje codzienne sprawy, naucza swoich uczniów i stara się im ukazać istotę bycia uczniem samego Boga. Pośród tego mocno brzmią słowa Jezusa: „Strzeżcie się uczonych w Piśmie”! I dodaje: „Z upodobaniem chodzą w powłóczystych szatach, lubią pozdrowienia na rynku, pierwsze krzesła w synagogach i zaszczytne miejsca na ucztach. Objadają domy wdów i dla pozoru odprawiają długie modlitwy”.

Jezus, tak swoich słuchaczy jak i nas, chce przestrzec przed obłudą. Przykład uczonych w Prawie ukazuje chorobę duchowej schizofrenii. Ci, którzy powinni być wzorem do naśladowania, stają się antyprzykładem. Wykorzystują swoją pozycję społeczną do prowadzenia luksusowego i dostojnego życia, udając pobożnych i prawych, jednocześnie oszukują i wyzyskują innych ludzi. O dziwo, nawet modlitwa może być tylko grą, mającą na celu odniesienie wymiernych, pewnie i materialnych korzyści. Uczeni w Prawie są z pewnością ludźmi biednymi i nieszczęśliwymi, którzy może doświadczyli jakiejś biedy w życiu, jakiegoś cierpienia, przez co zakładają zewnętrzne maski i uprawiają grę pozorów. Z jednej strony pewnie jest nam potrzebna wrażliwość także na takich ludzi, ale z drugiej strony musimy być ostrożni, abyśmy nie dali się oszukać ani naciągnąć. A nade wszystko: abyśmy sami nie stali się tacy jak oni.

W Ewangelii jednocześnie dostajemy pozytywny przykład postępowania, które może być lekarstwem na obłudę i zakłamanie. Oto przychodzi uboga kobieta, która składa ofiarę ze wszystkiego, co posiada, wrzucając ten przysłowiowy „wdowi grosz”. Jest ona wzorem wiary pełnej ufności i zawierzenia. Oddając wszystko Bogu, zdała się na niego całkowicie. Była przed Nim prosta i pokorna.

Każdy z nas potrzebuje tej dobrze rozumianej pokory, czyli cnoty umożliwiającej nam stawanie w prawdzie. Prawdzie o tym, co dobre, jak również o tym, co złe, słabe czy grzeszne. To prawda o nas pozwoli nam żyć w pełni, to prawda o moim stanie duszy umożliwi mi szczere nawrócenie i spotkanie z Bogiem. Gdy będziemy ludźmi prawdziwymi, także inni będą chcieli z nami przebywać, będą się przy nas czuli bezpiecznie.

Bądź prawdziwy! Proś Boga, aby Cię takim czynił!

————–

Ewangelia według świętego Marka

Jezus nauczając mówił do zgromadzonych: „Strzeżcie się uczonych w Piśmie. Z upodobaniem chodzą oni w powłóczystych szatach, lubią pozdrowienia na rynku, pierwsze krzesła w synagogach i zaszczytne miejsca na ucztach. Objadają domy wdów i dla pozoru odprawiają długie modlitwy. Ci tym surowszy dostaną wyrok”. Potem usiadł naprzeciw skarbony i przypatrywał się, jak tłum wrzucał drobne pieniądze do skarbony. Wielu bogatych wrzucało wiele. Przyszła też jedna uboga wdowa i wrzuciła dwa pieniążki, czyli jeden grosz. Wtedy przywołał swoich uczniów i rzekł do nich: „Zaprawdę powiadam wam: Ta uboga wdowa wrzuciła najwięcej ze wszystkich, którzy kładli do skarbony. Wszyscy bowiem wrzucali z tego, co im zbywało; ona zaś ze swego niedostatku wrzuciła wszystko, co miała, całe swe utrzymanie”.

XXXI Niedziela Zwykła, rok B (3.11.2024) – komentarz do Ewangelii

„Słuchaj Izraelu, Pan jest jeden”

● Rozważa: ks. Krzysztof Lampart ●

XXXI Niedziela Zwykła, rok B (3.11.2024)
Ewangelia: Mk 12, 28b-34

Wielu filozofów i teologów snuło teorie na temat tego, jakim konkretnym czynem był grzech pierwszych rodziców Adama i Ewy. Czytając literalnie opis z Księgi Rodzaju tym czynem byłoby zjedzenie owocu z „Drzewa poznania dobra i zła”. Jeżeli jednak traktujemy ten tekst symbolicznie, do czego skłania się nauka Kościoła, otwiera się przed nami cała gama możliwości, z których nie sposób wybrać jedną. Czymkolwiek grzech pierworodny by był, u jego źródła z całą pewnością leży nieposłuszeństwo, a może lepiej powiedzieć: niesłuchanie Boga. Adam i Ewa zaczęli słuchać głosu węża i to doprowadziło ich do upadku.

W Ewangelii do Jezusa przychodzi uczony w Piśmie i zadaje Mu najistotniejsze pytanie: „Które jest pierwsze ze wszystkich przykazań?”. Gdy uświadomimy sobie fakt, że odpowiada na nie nie kolejny prorok, mędrzec czy uczony, ale samo „Słowo, które stało się Ciałem”, wtedy musimy uznać, że następujące słowa mają największą możliwą wagę. Odpowiadając, Jezus cytuje modlitwę „Szema Izrael”. To była modlitwa, którą Żydzi odmawiali rano i wieczorem, jej tekst umieszczali nawet w specjalnie przygotowanym pojemniku noszonym między oczami. Można powiedzieć, że była to najważniejsza modlitwa żydowska, takie wyznanie wiary, które Jezus znał, odmawiał i potwierdził jego pierwszorzędne znaczenie.

Modlitwa „Szema Izrael” zaczyna się słowami: „Słuchaj Izraelu, Pan Bóg nasz jest jedynym Panem”. Na pierwszy plan wysuwa się w niej nakaz, aby słuchać. To jest to pierwsze i najważniejsze ze wszystkich przykazań: „Słuchaj Boga”. Całe nieszczęście w historii zbawienia wzięło się właśnie z niesłuchania Boga, a wszystko, co dobre, przeciwnie: ze słuchania Boga. Zatem według Jezusa człowiek powinien słuchać jedynie głosu Boga, co jest równoznaczne też z tym, że On jest jego jedynym Panem i że tylko Jego miłuje z całego serca, duszy, umysłu i mocy.

Czy jest to jednak w ogóle możliwe, żeby słuchać jedynie głosu Boga, żeby modlić się nieustannie i nie słuchać żadnych innych głosów? Czy nie trzeba by zostać wtedy mnichem żyjącym na pustelni z dala od wszelkiej cywilizacji? Na pierwszy rzut oka tak, ale jeśli weźmiemy pod uwagę to, kim tak naprawdę jest Bóg, odpowiedź niekoniecznie musi być twierdząca. Bóg nie jest czymś/kimś istniejącym w tym świecie, On w żaden sposób nie rywalizuje z czymkolwiek ze świata. Jak mówi filozofia chrześcijańska, On jest „aktem czystego istnienia”, jest samym „istnieniem” i cały kosmos podtrzymuje w istnieniu, przenika go i ogarnia.

 

Stąd przyjąć to „pierwsze przykazanie”, oznacza mieć słuch wyczulony na głos Boga, który przemawia nie tylko na modlitwie (choć czas poświęcony Bogu jest czymś koniecznym), ale także przy wszystkich innych okolicznościach życia, przy jedzeniu, pracy, a nawet przy oglądaniu meczu, którego piękno przypomina mi o źródle wszelkiego piękna, czyli Bogu. Pójście za Jezusem nie oznacza ucieczki od świata, ale raczej zanurzenie w świecie przez Niego stworzonym i dostrzeganie Jego obecności wszędzie tam, gdzie jesteśmy.


Ewangelia (Mk 12, 28b-34)

Jeden z uczonych w Piśmie podszedł do Jezusa i zapytał Go: «Które jest pierwsze ze wszystkich przykazań?»

Jezus odpowiedział: «Pierwsze jest: „Słuchaj, Izraelu, Pan Bóg nasz jest jedynym Panem. Będziesz miłował Pana, Boga swego, całym swoim sercem, całą swoją duszą, całym swoim umysłem i całą swoją mocą”. Drugie jest to: „Będziesz miłował swego bliźniego jak siebie samego”. Nie ma innego przykazania większego od tych».

Rzekł Mu uczony w Piśmie: «Bardzo dobrze, Nauczycielu, słusznie powiedziałeś, bo Jeden jest i nie ma innego prócz Niego. Miłować Go całym sercem, całym umysłem i całą mocą i miłować bliźniego jak siebie samego znaczy daleko więcej niż wszystkie całopalenia i ofiary».

Jezus, widząc, że rozumnie odpowiedział, rzekł do niego: «Niedaleko jesteś od królestwa Bożego». I nikt już nie odważył się Go więcej pytać.

Trzydziesta Niedziela Zwykła (B), 27.10.2024 – komentarz do Ewangelii

Zrób to jeszcze raz! Warto
● Rozważa: ks. Mikołaj Czurczak●

Trzydziesta Niedziela Zwykła, rok B (27.10.2024)
Ewangelia: Mk 10, 46b-52 ●

Z pewnością nie raz zdarzyło się w naszym życiu, że czytając książkę, po jej przeczytaniu nic z niej nie wiedzieliśmy. Podobnie z obecnością w czasie homilii: ktoś słuchał, a po zakończeniu Eucharystii nie wiedział, o czym była.

Pewnie też niejeden raz składałeś swoją ofiarę do puszek, kiedy to była zbiórka na jakiś szczytny cel. Jednak czy te sytuacje wniosły coś do mojego życia? Czy jednak czynimy te praktyki religijne tylko ze względu na zwyczaje związane z tradycją i kulturą, w jakiej zostaliśmy wychowani? Możemy sobie dziś zadać pytanie, po co to nasze zaangażowanie zewnętrzne, skoro nasze życie tak naprawdę pozostaje bez zmian.

Można by tu teraz wymienić jeszcze kilka tego typu sytuacji, jednak mimo to deklarując się jako praktykujący katolicy, gdy widzimy osobę mającą problem z alkoholem, z prawem, może niewłaściwie ubraną, od razu reagujemy niewłaściwymi myślami lub komentarzami na jej temat. A czy komuś w takiej sytuacji przyszło na myśl, by nakierować taką osobę na właściwą drogę? Może po prostu czuje się samotna…

Sytuacja zaprezentowana w dzisiejszej perykopie ewangelicznej ma miejsce przy wyjściu z Jerycha, zatem jest to już ostatni odcinek podróży do Jerozolimy. Gdybyśmy spojrzeli na Markową Ewangelię całościowo, to Jezus już raz uzdrowił niewidomego (Mk 8,22-26), jednak wtedy działo się to etapami. Mimo tego cudu uczniowie zdążający wraz z Jezusem do Jerozolimy bardziej są po prostu wpatrzeni w Jezusa i w pustą drogę za Nim, zamiast wykorzystać to, czego w czasie całej drogi się od Jezusa nauczyli, i pomóc człowiekowi, który prosi o pomoc.

Jezus chce teraz, by uczniowie w końcu odczuli na własnej skórze, że nie wolno Jego nauce tylko się przypatrywać, ale trzeba czynić to samo co i On, na tyle, na ile to możliwe. Mistrz mówi: ,,zawołajcie Go”. Muszą się wówczas wrócić i gdy już prowadzą niewidomego do Jezusa, wcale nie każą mu milczeć, ale pocieszają, aby był dobrej myśli.

Jerycho, z którego wychodzili, leżało poniżej poziomu morza. Było również przez niektórych określane jako miasto grzechu, choćby ze względu na nierządnicę Rachab, która tam niegdyś mieszkała. Teraz zarówno odmienieni uczniowie, jak i Bartymeusz, który po spotkaniu Jezusa wyraża swoje pragnienie i uzyskuje uzdrowienie, zostawiają to miasto i udają się na Święto do Jerozolimy, czyli do miasta, w którym jest świątynia i w którym mieszka Bóg.

Wsłuchując się w dzisiejszą Ewangelię, pomyślmy o sytuacjach, kiedy to musieliśmy po coś zawrócić, i zadajmy sobie pytanie, czy było warto. Wracając, nie tyle otrzymujemy to, o czym zapomnieliśmy, ale również poszerzamy swoją wiedzę, swoje znajomości i stajemy się mądrzejsi. Oprócz tego osoby, które wtedy spotykamy, także dzięki nam stają się bogatsze w znajomości, a gdy mamy dużo więcej osób, które nas otaczają, trudniej jest z jednej strony o dopuszczenie się grzechu, a z drugiej o obojętność na losy drugiego.

————–

Słowa Ewangelii według Świętego Marka
Gdy Jezus wraz z uczniami i sporym tłumem wychodził z Jerycha, niewidomy żebrak, Bartymeusz, syn Tymeusza, siedział przy drodze. A słysząc, że to jest Jezus z Nazaretu, zaczął wołać: «Jezusie, Synu Dawida, ulituj się nade mną!» Wielu nastawało na niego, żeby umilkł. Lecz on jeszcze głośniej wołał: «Synu Dawida, ulituj się nade mną!» Jezus przystanął i rzekł: «Zawołajcie go». I przywołali niewidomego, mówiąc mu: «Bądź dobrej myśli, wstań, woła cię». On zrzucił z siebie płaszcz, zerwał się na nogi i przyszedł do Jezusa. A Jezus przemówił do niego: «Co chcesz, abym ci uczynił?» Powiedział Mu niewidomy: «Rabbuni, żebym przejrzał». Jezus mu rzekł: «Idź, twoja wiara cię uzdrowiła». Natychmiast przejrzał i szedł za Nim drogą.

XXIX Niedziela Zwykła, rok B, 20.10.2024 r. – komentarz do Ewangelii

● Rozważa: ks. Jakub Dzierżak ●

Lourdes (Droga krzyżowa)

XXIX Niedziela Zwykła, rok B (20.10.2024 r.)
Ewangelia: Mk 10, 35-45 ●

Kim jest Jezus? Bohaterem dawnych opowieści o cudownym Nauczycielu? Oczywiście, ale to nie wszystko. Okazuje się, że jest bliżej nas niż nam się wydaje. Dziś na swoim własnym przykładzie powie nam, co to znaczy być wielkim.

Aby jeszcze lepiej zrozumieć i nakarmić się naszym fragmentem Ewangelii, warto zestawić ją razem z dwoma czytaniami, które usłyszymy podczas niedzielnej Mszy świętej. Warto do nich zajrzeć i je przeczytać (kliknij). W pierwszym czytaniu otrzymamy fragment czwartej Pieśni o Słudze Bożym, którą w szczególny sposób rozważamy w Wielki Piątek. Bohater tej pieśni otrzymał zadanie, aby poddać się cierpieniu i umrzeć, ponieważ jest to konieczne dla uratowania każdego człowieka od tragicznej przyszłości. Dziś doskonale wiemy, jak tę pieśń rozumieć – zapowiada ona Jezusa i Jego mękę kilkaset lat wcześniej. Wszechmocny Bóg stał się taki jak my – człowiekiem z krwi i kości. Podobnym do nas we wszystkim, z wyjątkiem grzechu – którego nigdy nie popełnił, co więcej – nasze wziął na siebie. Być może brzmi to jak utarta katecheza, ale zachęcam, aby spróbować sobie to wyobrazić. Można zrobić sobie taki ciąg myślowy w głowie: „Bóg, któremu z naszego punktu widzenia naprawdę nie opłacało się tego robić – przecież jest wszechmocny, mógł załatwić sprawę jednym pstryknięciem palca. Ale Pismo mówi, że zapłatą za grzech jest śmierć. Człowiek był za słaby, żeby sam sobie dał zbawienie i otworzył sobie z powrotem wejście do Raju. Umrzeć musiał Bóg-Człowiek”.

Drugie czytanie znów podejmuje myśl cierpiącego Jezusa, który jest Arcykapłanem. Jako Arcykapłan złożył za nas ofiarę ze swojego życia. Co więcej, On może współczuć nam, kiedy jesteśmy słabi, bo sam doświadczył cierpienia! Niosąc swoje własne krzyże, których nam w życiu nie brakuje, robimy to razem z Nim. Przez sakramenty, różne łaski, doświadczenia duchowe On dodaje nam siły.

Dochodzimy wreszcie do Ewangelii. Jakub i Jan chcą dostąpić wielkiego zaszczytu – zasiadania w Królestwie Bożym po prawej i lewej stronie Jezusa. Pragnienie jest wielkie, ale aby cieszyć się wiecznym szczęściem, trzeba najpierw naśladować Chrystusa. Naśladowanie Go wiąże się z wypiciem kielicha i przyjęciem chrztu krzyża. Mamy iść za Nim, niosąc każdy swój własny krzyż. To jednak jeszcze nie wszystko.

Ktoś powie – cóż za „wspaniała” perspektywa: mam nosić swój krzyż… Chrystus dodaje jednak, że jako wspólnota Kościoła mamy sobie w tym wzajemnie pomagać, jeden drugiemu służyć, a nawet być niewolnikiem. Jeśli będziemy chcieli nad sobą górować i udowadniać sobie, kto jest lepszy, to będzie nam o wiele trudniej iść za Jezusem. Gdy natomiast będziemy się w tym wspierać, zwłaszcza jeśli ktoś będzie zmagał się z wielkim krzyżem cierpienia – to wtedy będziemy naprawdę Rodziną Chrystusową i zrozumiemy, że składanie ofiary z samego siebie to naprawdę najwyższy wyraz miłości.

Podsumowując – miejmy piękne i wielkie pragnienia, ale jednocześnie nie traćmy z oczu tej perspektywy, że kto chce być wielki w Bożym Królestwie, ten ma być dla innych dobry jak chleb.

————–

Słowa Ewangelii według Świętego Marka
Jakub i Jan, synowie Zebedeusza, podeszli do Jezusa i rzekli: «Nauczycielu, pragniemy, żebyś nam uczynił to, o co Cię poprosimy».
On ich zapytał: «Co chcecie, żebym wam uczynił?»
Rzekli Mu: «Daj nam, żebyśmy w Twojej chwale siedzieli jeden po prawej, a drugi po lewej Twej stronie».
Jezus im odparł: «Nie wiecie, o co prosicie. Czy możecie pić kielich, który Ja mam pić, albo przyjąć chrzest, którym Ja mam być ochrzczony?»
Odpowiedzieli Mu: «Możemy».
Lecz Jezus rzekł do nich: «Kielich, który Ja mam pić, wprawdzie pić będziecie; i chrzest, który Ja mam przyjąć, wy również przyjmiecie. Nie do Mnie jednak należy dać miejsce po mojej stronie prawej lub lewej, ale dostanie się ono tym, dla których zostało przygotowane».
Gdy usłyszało to dziesięciu pozostałych, poczęli oburzać się na Jakuba i Jana. A Jezus przywołał ich do siebie i rzekł do nich:
«Wiecie, że ci, którzy uchodzą za władców narodów, uciskają je, a ich wielcy dają im odczuć swą władzę. Nie tak będzie między wami. Lecz kto by między wami chciał się stać wielkim, niech będzie sługą waszym. A kto by chciał być pierwszym między wami, niech będzie niewolnikiem wszystkich. Bo i Syn Człowieczy nie przyszedł, aby mu służono, lecz żeby służyć i dać swoje życie jako okup za wielu».

XXVIII niedziela zwykła (B), 13.10.2024 – komentarz do Ewangelii

Przecież nikogo nie zabiłem….
● Rozważa: ks. Marcin Murawski ●

XXVIII niedziela zwykła, rok B (13.10.2024)
Ewangelia: Mk 10,17-30 ●

Nie raz można spotkać ludzi mówiących: „Nikogo nie zabiłem, nikogo nie okradłem, żony nie biję – jestem dobrym człowiekiem”. Niektórzy jeszcze dodadzą: „po co mam się spowiadać, przecież wszystko jest w porządku”. Czy aby na pewno wszystko jest w porządku?

Powyższe słowa najprawdopodobniej odzwierciedlają również sposób myślenia bohatera dzisiejszej Ewangelii. Oto pewien człowiek przybiega do Jezusa i pyta Go: „Co mam uczynić, aby osiągnąć życie wieczne?” Jezus odpowiada: „Znasz przykazania” – i wymienia je po kolei: „nie zabijaj, nie cudzołóż, nie kradnij, nie zeznawaj fałszywie, nie oszukuj, czcij swego ojca i matkę”. Rozmówca Jezusa zaznacza, że wszystko to wypełnia. Pewnie jak wielu z nas – i my wypełniamy Boże przykazania. Możemy być z siebie zadowoleni, dumni. Ale, co szokujące, okazuje się, że to nie jest wystarczające.

Jezus mówi temu człowiekowi: „Idź, sprzedaj wszystko co masz, a będziesz miał skarb w niebie”. Pokazuje w ten sposób dwie prawdy. Po pierwsze nie zbawiamy się sami, ale zbawia nas Bóg. Nie wystarczy być „dobrym człowiekiem” – trzeba być świętym człowiekiem. Trzeba być tym, który szuka swojego ratunku, swojego szczęścia w Bogu, a nie jedynie w sobie. To Bóg daje nam życie wieczne, a nie nasze uczynki. To Bóg jest naszym lustrem, które powie co jest dobre, a co złe. To on jest naszym kompasem, do którego mamy nastrajać nasze decyzje i wybory, ponieważ sami z siebie możemy się zgubić w tym, co tak naprawdę jest dobre a co złe. Przez nasze życie mamy iść z Jezusem, a nie sami.

Po drugie Jezus chce nas przestrzec przed nałożeniem sobie na skronie laurowego liścia samozadowolenia. Przez swoje Słowo i łaskę chce nas nieustannie wybijać z naszego samozadowolenia sobą. Nie robi tego, aby człowieka poniżać, ale by jeszcze bardziej wzrastał, aby uchronić go przed tym, czego człowiek sam nie widzi. Od naszych ukrytych i niewidocznych przyzwyczajeń, pragnień, od naszej pychy.

Potrzebujemy mieć otwarte oczy i wrażliwe serce. Na różne wydarzenia, na innych ludzi. Często to oni pokazują nam jacy jesteśmy naprawdę. Trudne sytuacje wydobywają nasze prawdziwe oblicze. Słuchając Słowa – przeglądamy się w boskim zwierciadle. A przy wieczornej modlitwie – uczyńmy rachunek sumienia. Zobaczmy to, co dobre, i to co słabe.

Bądźmy prawdziwi – szukajmy prawdy o sobie. Nie bójmy się jej. Ale z nią stawajmy przed Jezusem – On i na nas, jak na tego człowieka, patrzy z wielką miłością!

————–

Słowa Ewangelii według Świętego Marka
Gdy Jezus wybierał się w drogę, przybiegł pewien człowiek i upadłszy przed Nim na kolana, zaczął Go pytać: “Nauczycielu dobry, co mam czynić, aby osiągnąć życie wieczne?” Jezus mu rzekł: “Czemu nazywasz Mnie dobrym? Nikt nie jest dobry, tylko sam Bóg. Znasz przykazania: Nie zabijaj, nie cudzołóż, nie kradnij, nie zeznawaj fałszywie, nie oszukuj, czcij swego ojca i matkę”. On Mu odpowiedział: “Nauczycielu, wszystkiego tego przestrzegałem od mojej młodości”. Wtedy Jezus spojrzał na niego z miłością i rzekł mu: “Jednego ci brakuje. Idź, sprzedaj wszystko, co masz, i rozdaj ubogim, a będziesz miał skarb w niebie. Potem przyjdź i chodź za Mną”. Lecz on spochmurniał na te słowa i odszedł zasmucony, miał bowiem wiele posiadłości. Wówczas Jezus spojrzał dookoła i rzekł do swoich uczniów: «Jak trudno tym, którzy mają dostatki, wejść do królestwa Bożego». Uczniowie przerazili się Jego słowami, lecz Jezus powtórnie im rzekł: “Dzieci, jakże trudno wejść do królestwa Bożego tym, którzy w dostatkach pokładają ufność. Łatwiej jest wielbłądowi przejść przez ucho igielne, niż bogatemu wejść do królestwa Bożego”. A oni tym bardziej się dziwili i mówili między sobą: “Któż więc może być zbawiony?” Jezus popatrzył na nich i rzekł: “U ludzi to niemożliwe, ale nie u Boga; bo u Boga wszystko jest możliwe”. Wtedy Piotr zaczął mówić do Niego: “Oto my opuściliśmy wszystko i poszliśmy za Tobą”. Jezus odpowiedział: “Zaprawdę, powiadam wam: Nikt nie opuszcza domu, braci, sióstr, matki, ojca, dzieci lub pól z powodu Mnie i z powodu Ewangelii, żeby nie otrzymał stokroć więcej teraz, w tym czasie, domów, braci, sióstr, matek, dzieci i pól, wśród prześladowań, a życia wiecznego w czasie przyszłym”.

Święta

Wtorek, II Tydzień Adwentu
Rok C, I
Dzień Powszedni albo wsp. Matki Bożej Loretańskiej

Sonda