Dzisiaj jest

środa,
30 lipca 2025

(211. dzień roku)

Licznik

Liczba wyświetleń:
32206581

Wyszukiwanie

XVII Niedziela Zwykła (C), 27.07.2025 – komentarz do Ewangelii

Daj to, co TERAZ masz!
● Rozważa: ks. Mikołaj Czurczak●

 XVII niedziela wielkanocna, rok C (27.07.2025)
Ewangelia: Łk 1,1–13 ●

Kiedy ja ostatni raz uczyniłem komuś coś bezinteresownie, bazując jedynie na tym, co posiadam?

W nadchodzącym tygodniu będziemy przeżywać w Kościele Jubileusz Młodych. Kiedyś byłem świadkiem rozmowy dwóch kapłanów. Jeden spytał drugiego: „Organizuję w przyszłym roku dla młodzieży z naszej diecezji wyjazd do Rzymu, wpadnę do ciebie, może mi pomożesz?” Ten, odpowiadając, mówi, że nie zna miejsca, gdzie by można było przenocować aż tyle osób, a zainteresowany odpowiedział: „Ale znasz język, a to już coś”. Zarówno jeden, jak i drugi nie robili tego dla siebie, a dla kogoś, zupełnie za nic, wykorzystując jedynie to, co mają. Kiedy ja ostatni raz uczyniłem komuś coś bezinteresownie, bazując jedynie na tym, co posiadam?

Podobna sytuacja ma miejsce w dzisiejszej Ewangelii. Jeden z przyjaciół nachodzi drugiego w nocy, bo zwyczajnie zgłodniał, ale też właśnie odwiedził go inny przyjaciel. Skoro ta wizyta ma miejsce nocą, to możemy przypuszczać, iż jest niespodziewana, a może nawet nagła, może ten człowiek został w jakiś sposób zraniony czy też zabrakło mu sił w czasie podróży. Obaj pozostali dają jedynie to, co mają. Pierwszy wie, że zawsze może liczyć na swego przyjaciela, drugi z miłości do niego wstaje w nocy i daje mu chleb potrzebny dla zaspokojenia gościa swojego przyjaciela. Kolejną cechą, jaką możemy tu zauważyć, jest fakt, że obaj ofiarodawcy, skoro pomagają, to mają w tym momencie czas. Przecież mógłby powiedzieć: „Nie mam chleba, więc ci nie pomogę”, ten czas poświęcić na coś innego.

My też możemy spotkać w życiu osoby potrzebujące nagle pomocy i wcale nie mowa tu o żebrakach, których spotykamy codziennie w tym samym miejscu. Mogę wychodząc z pracy, zobaczyć osobę, której zeszło powietrze z opony, i zwyczajnie spytać, czy wszystko w porządku, czy nie potrzebuje pomocy. Podobnie przechodząc ulicą, mogę zobaczyć, że starszej pani popsuła się reklamówka z owocami i warzywami – czy w takiej sytuacji zdobędę się na odwagę, by pochylić się i pomóc je zbierać lub przynieść inny pojemnik na zakupy? Jeśli już uświadamiamy sobie, że zrobiliśmy takie rzeczy, oznacza to, że umiemy ofiarować to, co mamy, nie ponosząc żadnych strat, choć osoba, której pomogliśmy – wcale nie oczekiwała reakcji z naszej strony.

Nasza postawa jednak powinna nam uświadomić jeszcze coś więcej. Bóg też nie ma żadnej korzyści, wysłuchując naszych próśb i udzielając nam swoich darów, a mimo to je otrzymujemy. Stąd, gdy będziemy czuć się beznadziejnie, nie wiedząc, co mamy dalej robić, nie powinniśmy zapominać o Bogu, którego możemy spotkać w czasie każdej modlitwy. Zawsze jednak musimy pamiętać, że skoro Jego Dar jest wyjątkowy, to będzie od nas wymagał pewnego wysiłku.


Słowa Ewangelii według Świętego Łukasza
Jezus, przebywając w jakimś miejscu, modlił się, a kiedy skończył, rzekł jeden z uczniów do Niego: «Panie, naucz nas modlić się, tak jak i Jan nauczył swoich uczniów».
A On rzekł do nich: «Kiedy będziecie się modlić, mówcie: Ojcze, niech się święci Twoje imię; niech przyjdzie Twoje królestwo! Naszego chleba powszedniego dawaj nam na każdy dzień i przebacz nam nasze grzechy, bo i my przebaczamy każdemu, kto przeciw nam zawini; i nie dopuść, byśmy ulegli pokusie».
Dalej mówił do nich: «Ktoś z was, mając przyjaciela, pójdzie do niego o północy i powie mu: „Przyjacielu, pożycz mi trzy chleby, bo mój przyjaciel przybył do mnie z drogi, a nie mam co mu podać”. Lecz tamten odpowie z wewnątrz: „Nie naprzykrzaj mi się! Drzwi są już zamknięte i moje dzieci są ze mną w łóżku. Nie mogę wstać i dać tobie”. Powiadam wam: Chociażby nie wstał i nie dał z tego powodu, że jest jego przyjacielem, to z powodu jego natręctwa wstanie i da mu, ile potrzebuje.
I Ja wam powiadam: Proście, a będzie wam dane; szukajcie, a znajdziecie; kołaczcie, a zostanie wam otworzone. Każdy bowiem, kto prosi, otrzymuje; kto szuka, znajduje; a kołaczącemu zostanie otworzone. Jeżeli któregoś z was, ojców, syn poprosi o chleb, czy poda mu kamień? Albo o rybę, czy zamiast ryby poda mu węża? Lub też gdy prosi o jajko, czy poda mu skorpiona? Jeśli więc wy, choć źli jesteście, umiecie dawać dobre dary swoim dzieciom, to o ileż bardziej Ojciec z nieba udzieli Ducha Świętego tym, którzy Go proszą».

Szesnasta Niedziela Zwykła, rok C, 20.07.2025 r. – komentarz do Ewangelii

17 lipca 2025 16:26Komentowanie nie jest możliweViews: 70

Tu i teraz
● Rozważa: ks. Jakub Dzierżak ●

Szesnasta Niedziela Zwykła, rok C (20.07.2025 r.)
Ewangelia: Łk 10, 38-42 ●

Pan Bóg kocha codzienność i zwyczajność. W relacjach biblijnych często możemy przeczytać, że z bardzo ważnymi informacjami przychodzi do ludzi właśnie w zwyczajnych okolicznościach, na przykład gdy pracują lub odpoczywają. Dziś nie jest łatwo dostrzec Pana Boga i otrzymać Jego łaskę. Z pomocą przychodzi nam jednak słowo Boże.

Żyjemy w pędzie. Gdy mija już dłuższy czas nieprzerwanej, ciężkiej pracy, a zmęczenie doskwiera coraz bardziej, pojawia się w nas narastająca potrzeba odpoczynku. Jeśli nie potrafimy go sobie zapewnić, zaczynamy odkładać: „odpocznę, gdy wyjadę na urlop”, „jeszcze dwa tygodnie i będzie lżej, wtedy poczuję się lepiej”, „byle do świąt, a potem się zobaczy”. Dodajemy sobie otuchy, że jeszcze trochę, jeszcze chwila – i w końcu będziemy mogli nabrać sił. Niestety, te nadzieje bywają złudne. Mijają dni, a pracy nie ubywa i sił coraz mniej. Daj Boże, żeby urlop udał się tak, jak go zaplanowaliśmy, lecz i to nie jest wcale takie pewne. Pojawia się rozczarowanie i frustracja. Coś podobnego może wydarzyć się w naszym życiu duchowym. Gdy w duszy tworzy się coraz większy nieporządek, Bóg daje nam łaskę w postaci potrzeby nawrócenia i poukładania sobie wszystkiego z Nim, ale pęd życia nakłania nas do tego, aby odkładać: „gdy będę miał mniej na głowie, wyspowiadam się”, „na razie muszę skupić się na obowiązkach, na czas dla Boga jeszcze przyjdzie pora”, „już niedługo się poprawię i wtedy będzie lepiej”. Te nadzieje także bywają złudne. Jak się z tego wyleczyć?

Podpowiedź znajdujemy w pierwszym czytaniu oraz Ewangelii. Kościół zestawia nam ze sobą dwa spotkania, które mają kilka cech wspólnych. Po pierwsze, zarówno do Abrahama, jak też do Marty i Marii przychodzi Bóg. W pierwszym przypadku nie rozpoznajemy Go bezpośrednio (tak jak Jezusa w Betanii), lecz dopiero po analizie narracji i dialogów możemy dojść do wniosku, że ci tajemniczy Goście to Bóg we własnej Osobie. Pięknie przedstawił to spotkanie Andriej Rublow na słynnej ikonie z XV wieku. Po drugie, Bóg przychodzi w zwyczajnych, codziennych okolicznościach. U Abrahama pojawia się w najgorętszej porze dnia, co może oznaczać zarówno wysoką temperaturę (coś bardzo częstego na tym terenie), jak też ferwor wielu obowiązków. Podobnie w Betanii, Jezus przychodzi odwiedzić swoich przyjaciół, gdy Marta, jak każda porządna gospodyni, krząta się wokół różnych domowych prac, aby jak najlepiej przyjąć tak dostojnego Gościa. Po trzecie, kluczowym momentem jest spotkanie, w którym Odwiedzający mówi, a przyjmujący Go – słucha. Abraham otrzymuje zapowiedź narodzin Izaaka, a Maria, siedząc u stóp Jezusa, wręcz pochłania to, co On mówi.

Te spotkania ukazują nam bardzo ważną zasadę życia duchowego, którą można streścić w słowach: „bądź tu i teraz”. Nie szukaj łaski Bożej w przeszłości – to już było. Nie szukaj łaski Bożej w przyszłości, tzn. nie oczekuj tego, że Twoje życie zmieni się za miesiąc, gdy już uporasz się z pracą i innymi obowiązkami. Łaska Boża przychodzi tu i teraz, dzisiaj. Pan Bóg chce nas spotykać dzisiaj. My planujemy to, co będzie za miesiąc czy rok – i dobrze, bo życie nie powinno polegać na ciągłym „spontanie”. Bóg jednak nie chce czekać, aż otworzymy swoje serce dla Niego w bliżej nieokreślonej przyszłości. On ma dla nas przygotowaną łaskę na każdy dzień. Kluczowe wydarzenia Twojego życia mogą przyjść właśnie dzisiaj, gdy jesteś – proszę wybaczyć kolokwialny język – zawalony robotą i ostatnią rzeczą, której się spodziewasz, jest wyjątkowe spotkanie z Jezusem. Jak w takim razie nauczyć się dostrzegać Pana Boga tu i teraz?

Popatrzmy na Martę i Marię. Te kobiety uosabiają dwa bardzo ważne elementy życia chrześcijańskiego: pracę i modlitwę lub – mówiąc bardziej kościelnym językiem – życie czynne i kontemplację. Wystarczy codziennie (ważna jest regularność i dyscyplina w tym względzie) poświęcić Bogu kilkanaście minut na spotkanie ze Słowem – dziś w Internecie jest mnóstwo stron, gdzie możemy znaleźć Ewangelię na każdy dzień oraz komentarz do niej. Słuchanie to zasiewanie ziaren w glebie swojego serca. Gdy przyjdzie właściwy moment, to ziarno wyda owoc – Słowo się przypomni i być może uratuje Ciebie albo kogoś z Twoich bliskich. Drugą rzeczą jest działanie. To po prostu wykonywanie swojej pracy zawodowej, obowiązków domowych czy innych czynności z miłością i zaangażowaniem. Tu nie chodzi o emocje, że muszę się zawsze uśmiechać i muszę zawsze z wielkim entuzjazmem wstawać rano do pracy albo mieć idealne poranki jak influencerzy z Instagrama. Może mi się potwornie nie chcieć, ale zapieram się samego siebie i idę pracować z miłości do Boga, który dał mi kolejny dzień życia, oraz z miłości do ludzi. To jest prawdziwe życie chrześcijańskie. Codzienność okraszać miłością. Łatwiej wtedy będzie spotkać Boga i nam, i tym, z którymi będziemy się spotykać.

Abrahamie, Marto i Mario – poproście w naszym imieniu Pana Jezusa, żebyśmy mieli oczy, uszy i serca otwarte, aby nie przegapić Jego przyjścia.


Słowa Ewangelii według Świętego Łukasza
Jezus przyszedł do jednej wsi. Tam pewna niewiasta, imieniem Marta, przyjęła Go w swoim domu. Miała ona siostrę imieniem Maria, która usiadłszy u nóg Pana, słuchała Jego słowa.
Marta zaś uwijała się około rozmaitych posług. A stanąwszy przy Nim, rzekła: «Panie, czy Ci to obojętne, że moja siostra zostawiła mnie samą przy usługiwaniu? Powiedz jej, żeby mi pomogła».
A Pan jej odpowiedział: «Marto, Marto, martwisz się i niepokoisz o wiele, a potrzeba mało albo tylko jednego. Maria obrała najlepszą cząstkę, której nie będzie pozbawiona».

XV niedziela zwykła (C), 13.07.2025 – komentarz do Ewangelii

Klucz do interpretacji
● Rozważa: ks. Marcin Murawski ●

XV niedziela zwykła, rok C (13.07.2025)
Ewangelia: Łk 10,25-37 ●

W gąszczu różnych zasad i przepisów można się łatwo pogubić. Prawo karne, prawo drogowe, prawo handlowe… – nieznajomość prawa może zostać przez kogoś wykorzystana lub po prostu zaszkodzić człowiekowi. Potrzeba często jakiegoś klucza interpretacyjnego, aby zrozumieć te poszczególne zasady. Podobnie jest w życiu duchowym – mamy przykazania, różne wskazówki zawarte w Piśmie Świętym, tysiące punktów katechizmu. Czy jest jakiś klucz, abyśmy się nie pogubili?

Żydzi mieli dokładnie 613 przykazań – 248 nakazów i 365 zakazów. Aby być uznanym za człowieka sprawiedliwego, wystarczyło ponoć przestrzegać 7 z nich, zwanych Siedmioma Prawami Synów Noego. Były to 6 zakazów (bałwochwalstwa, bluźnierstwa, zabójstwa, niemoralności seksualnej [np. cudzołóstwo, kazirodztwo], kradzieży i spożywania kawałków żywego zwierzęcia) i tylko jeden nakaz: zorganizowanie sądów.

Zadawano sobie jednak zawsze to pytanie: które z nich jest tak naprawdę największe? Nad tym zagadnieniem łamali sobie głowę kolejni uczeni, ale prawdziwą odpowiedź daje nam dzisiaj Jezus w Ewangelii. Na pytanie o drogę do życia wiecznego słyszymy: „Będziesz miłował Pana Boga swego całym swoim sercem, całą swoją duszą, całą swoją mocą i całym swoim umysłem; a bliźniego swego jak siebie samego”. To miłość okazuje się konkretnym kluczem do wszystkich przykazań. Miłość, której wzór dał sam Jezus – umierając nawet za swoich nieprzyjaciół.

Już w dzisiejszym fragmencie Chrystus Pan wskazuje na nowość swojej nauki. Przypowieść o Miłosiernym Samarytaninie była z pewnością szokująca dla słuchaczy. To tak, jakby w czasie okupacji niemieckiej podczas II wojny światowej opowiedziano przypowieść o niemieckim żołnierzu, który ratuje poranionego Polaka. Samarytanie byli  nieprzyjaciółmi, a wręcz wrogami narodu żydowskiego. A jednak na tym polega miłość Boga do człowieka – i do naśladowania takiej miłości jesteśmy wezwani. Miłości bezwarunkowej, nawet do nieprzyjaciół, nawet mimo ryzyka utraty własnego życia.

Wzorem takiej miłości jest dla nas błogosławiona Rodzina Ulmów, której liturgiczne święto niedawno obchodziliśmy. Są dla nas wzorem, do jak wielkich postaw, do jak wielkiej odwagi i miłości może nas uzdolnić łaska Boża. Żyli normalnie – i na tym polegała ich świętość. A życiowym kluczem – było dla nich Boże przykazanie miłości.

Przez wstawiennictwo błogosławionej Rodziny Ulmów prośmy o taką miłość dla nas. A także o wiarę i nadzieję – aby nasze serce było zawsze złożone w Bogu, oraz o otwarte oczy – dostrzegające bliźniego w potrzebie. Okażmy się bliźnimi.

Słowa Ewangelii według Świętego Łukasza
Powstał jakiś uczony w Prawie i wystawiając Jezusa na próbę, zapytał: «Nauczycielu, co mam czynić, aby osiągnąć życie wieczne?»
Jezus mu odpowiedział: «Co jest napisane w Prawie? Jak czytasz?»
On rzekł: «Będziesz miłował Pana, Boga swego, całym swoim sercem, całą swoją duszą, całą swoją mocą i całym swoim umysłem; a swego bliźniego jak siebie samego».
Jezus rzekł do niego: «Dobrze odpowiedziałeś. To czyń, a będziesz żył».
Lecz on, chcąc się usprawiedliwić, zapytał Jezusa: «A kto jest moim bliźnim?»
Jezus, nawiązując do tego, rzekł: «Pewien człowiek schodził z Jeruzalem do Jerycha i wpadł w ręce zbójców. Ci nie tylko go obdarli, lecz jeszcze rany mu zadali i zostawiwszy na pół umarłego, odeszli. Przypadkiem przechodził tą drogą pewien kapłan; zobaczył go i minął. Tak samo lewita, gdy przyszedł na to miejsce i zobaczył go, minął.
Pewien zaś Samarytanin, wędrując, przyszedł również na to miejsce. Gdy go zobaczył, wzruszył się głęboko: podszedł do niego i opatrzył mu rany, zalewając je oliwą i winem; potem wsadził go na swoje bydlę, zawiózł do gospody i pielęgnował go. Następnego zaś dnia wyjął dwa denary, dał gospodarzowi i rzekł: „Miej o nim staranie, a jeśli co więcej wydasz, ja oddam tobie, gdy będę wracał”.
Kto z tych trzech okazał się według ciebie bliźnim tego, który wpadł w ręce zbójców?»
On odpowiedział: «Ten, który mu okazał miłosierdzie».
Jezus mu rzekł: «Idź i ty czyń podobnie!»

Uroczystość Świętych Apostołów Piotra i Pawła, 29.06.2025 r. – komentarz do Ewangelii

Nadzieja na Boży ratunek od…
● Rozważa: ks. Dominik Sobczyk ●

Apostołowie Piotr i Paweł

Apostołowie Piotr i Paweł, źródło: Pixabay

Uroczystość Świętych Apostołów Piotra i Pawła (29.06.2025 r.)
Ewangelia: Mt 16,13-19 ●

Chciałoby się przyjąć za pewnik, że Pan Bóg uratuje każdego człowieka z jakiejkolwiek opresji. Owszem, byłoby to po myśli osób znajdujących się w tarapatach…

Jednakże patrząc na rzeczywistość, a w niej na różnego rodzaju wydarzenia, tj. pożary, nieszczęśliwe wypadki na drogach, w powietrzu, na morzu, oszustwa, kradzieże, rozboje, zabójstwa, możemy dojść do wniosku, że nie zawsze dochodzi do cudownego ocalenia, jak to możemy przeczytać choćby w Księdze Daniela (ochrona trzech młodzieńców Szadraka, Meszaka i Abed-Nega przed ogniem pieca, ratunek Daniela z jaskini lwów, rozwiązanie niesprawiedliwego osądu Zuzanny przez dwóch perwersyjnych starców). Dlaczego dochodzi lub nie dochodzi do cudownej boskiej interwencji? Najlepiej zapytać Go wprost i czekać na odpowiedź w ciągu kolejnych wydarzeń życia. Natomiast jedno jest pewne: Pan Bóg chce ocalić KAŻDEGO człowieka od jednej rzeczy… od śmierci wiecznej.

W bardzo osławionym fragmencie Ewangelii według św. Mateusza, w którym wyraźnie Jezus czyni Szymona, syna Jony, „Primus inter pares” (Pierwszym między równymi), ustanawiając przez to papieski prymat, znajduje się istotna obietnica w odniesieniu nie tylko do Piotra, ale także do całego Kościoła. Jezus mówi, że piekielne bramy nie przemogą Jego umiłowanej wspólnoty (Mt 16,18). Szatan nie ma takiej siły, aby pokonać Boga, co bez wątpienia stanowi treść Dobrej Nowiny. Wiara w Chrystusową obietnicę, co więcej, ufność Zbawicielowi świata, że we współpracy z Jego łaską oraz z zachowywaniem, strzeżeniem i wypełnianiem Jego słów jest związana gwarancja bezpieczeństwa od śmierci wiecznej, buduje w człowieku silne przekonanie, że naokoło może dziać się naprawdę wiele złych rzeczy, cokolwiek może nawet zagrażać ziemskiej ludzkiej egzystencji, ale nadzieja na zbawienie do wieczności nie zawiedzie.

Gdyby spojrzeć szerzej na liturgię słowa, to zauważymy, że pierwsze i drugie czytanie dotyczą losów Apostołów Piotra i Pawła. Interesujące jest to, że w pierwszym przypadku można przeczytać o cudownej interwencji Pana Boga i uratowaniu pierwszego papieża od chcącego zadowolić tłum Heroda Agryppy I. Ku zdziwieniu wielu – nadto i samego Piotra (zob. Dz 12,12-15) – Bóg decyduje się uwolnić go z więzienia. Nawet gdyby przyjrzeć się zdaniu, w którym dowiadujemy się o modlitwie Kościoła za Piotra, nie przeczytamy tam wprost o tym, że wspólnota chrześcijan modli się o jego ocalenie. Kościół modli się za Piotra to znaczy prosi Boga w imieniu pierwszego papieża o to, by w czasie próby trwał on przy Bogu, a Bóg by pozostawał z nim. Nawet jeśli chciano by wyrządzić Piotrowi jakąkolwiek szkodę czy nawet pozbawić go życia, to niezachwiana wytrwałość Piotra przy Bogu nie doprowadzi do zabicia jego duszy (por. Mt 10,28).

Natomiast inaczej przedstawiona została sytuacja Pawła w drugim czytaniu. Fragment Drugiego Listu św. Pawła Apostoła do Tymoteusza jest niezwykle wzruszającym pożegnaniem Apostoła Narodów. Można by sądzić, że św. Paweł – niezmordowany głosiciel Ewangelii, który przecież doświadczył tak wiele i raz po raz uchodził z życiem z różnego rodzaju opałów, czego potwierdzeniem jest jego wyznanie skierowane do umiłowanej wspólnoty w Koryncie (zob. 2 Kor 11,24-27), nie może ot tak zginąć z rąk oprawców. Jednakże okazuje się, że Paweł jest całkowicie pogodzony z tym, co go czeka (zob. 2 Tm 4,6-8). On wie, że jego niezachwianą nadzieją jest Chrystus i że ważniejsze od ocalenia z wszelkich ziemskich tarapatów jest po prostu wybawienie od wszelkiego złego czynu (grzechu śmiertelnego) i ocalenie związane z przyjęciem do królestwa niebieskiego (2Tm 4,18).

Ostatecznie Święci Piotr i Paweł zginęli z rąk rzymskich prześladowców. I choć ich śmierć z ludzkiego punktu widzenia mogła doprowadzić do smutku, rozpaczy, lamentu nad niesprawiedliwością czy salwy pretensji w stronę Pana Boga, to jednak patrząc z perspektywy wiary ich postawa jest wzorem na wskroś chrześcijańskiego podejścia do życia i przykładem wielkiej ufności Bogu, że pomimo wszelkich ziemskich przeciwności ich dusza zostanie ocalona od nieporównywalnie straszniejszej rzeczywistości aniżeli doczesne niepowodzenia – od śmierci wiecznej. Warto brać przykład tej nadziei z Apostołów Piotra i Pawła, pielęgnować w sobie takie podejście do każdej napotkanej sytuacji życiowej i z fascynacją oczekiwać radosnego spotkania z Bogiem w niebiańskiej wieczności.

————–

Słowa Ewangelii według Świętego Mateusza
Gdy Jezus przyszedł w okolice Cezarei Filipowej, pytał swych uczniów: «Za kogo ludzie uważają Syna Człowieczego?». A oni odpowiedzieli: «Jedni za Jana Chrzciciela, inni za Eliasza, jeszcze inni za Jeremiasza albo za jednego z proroków». Jezus zapytał ich: «A wy za kogo Mnie uważacie?». Odpowiedział Szymon Piotr: «Ty jesteś Mesjasz, Syn Boga żywego». Na to Jezus mu rzekł: «Błogosławiony jesteś, Szymonie, synu Jony. Albowiem nie objawiły ci tego ciało i krew, lecz Ojciec mój, który jest w niebie. Otóż i Ja tobie powiadam: Ty jesteś Piotr, czyli Opoka, i na tej opoce zbuduję Kościół mój, a bramy piekielne go nie przemogą. I tobie dam klucze królestwa niebieskiego: cokolwiek zwiążesz na ziemi, będzie związane w niebie, a co rozwiążesz na ziemi, będzie rozwiązane w niebie».

XII Niedziela Zwykła (C), 22.06.2025 – komentarz do Ewangelii

Co widzę na osobności?
● Rozważa: ks. Mikołaj Czurczak●

XII niedziela zwykła, rok C (22.06.2025)
Ewangelia: Łk 9, 18-24 ●

Ta niedziela może być okazją do spojrzenia w swoje serce, aby zobaczyć, czy jestem uczciwy w swoich postawach, oraz odpowiedzieć na pytanie, kim naprawdę dla mnie jest Jezus.

W obecnych czasach słowo „pustkowie” kojarzy się często z miejscem, w którym może nie być zasięgu, dostępu do Internetu, a nawet prądu – przestrzeni, gdzie można by podładować swój telefon, przez który dziś można wszystko załatwić. Ludziom w czasach Pana Jezusa mogło zdawać się podobnie. Jednak niedawno, w Uroczystość Najświętszego Ciała i Krwi Pańskiej, słyszeliśmy, że na pustkowiu Jezus rozmnożył chleb, a dziś słyszymy, jak Piotr rozpoznaje, kim tak naprawdę jest Jezus. I choć św. Łukasz nie mówi wprost, w jakim miejscu są dziś Jezus z Apostołami, to od św. Mateusza wiemy, że są to wioski pod Cezareą Filipową. Znajdują się tam ruiny świątyń pogańskich i pałaców, więc można sobie pomyśleć: przecież nie ma tam czego oglądać, dlaczego właśnie tam Jezus zabrał Apostołów?

Ten fragment jest też w pewien sposób kulminacyjnym momentem u synoptyków. Od tej chwili Jezus nie będzie już jedynie nauczał swoich uczniów, ale pojawią się też zapowiedzi Męki, śmierci i zmartwychwstania. Człowiek żyjący chwilą, który obecnie ma „swój świat” w kieszeni i w każdym czasie może go zmienić, kiedy pojawią się trudności, bardzo często ucieka od realnej rzeczywistości. A gdy przyjdzie trudność, której nie da się przeskoczyć, od razu ucieka, trudno mu zmierzyć się z prawdą.

Co więcej, gdy ma się swój świat, nie chce się brać za nic odpowiedzialności; jeśli nie odpowiada mi towarzystwo, to sobie znajdę inne, wirtualne. Bardzo podobnie czynią Apostołowie. Na pytanie Jezusa, za kogo uważają Go tłumy – uczniowie odpowiadają bardzo chętnie. W momencie natomiast, kiedy przychodzi wyrazić zdanie swojego serca, wtedy już nie ma tak łatwo.

Obecna niedziela jest też ostatnią przed rozpoczynającymi się wakacjami. Wielu młodych ludzi w ramach wolontariatu podejmuje różne praktyki duszpasterskie, służąc pomocą na koloniach i turnusach wakacyjnych. Jedni się tym szczycą, jak ci, którzy są wyróżnieni z parafii, inni nastawiają się na wychowywanie młodszych według swojego władczego sposobu, ale gdy realnie trzeba coś zrobić, nagle nie ma komu. Stąd niektórzy duszpasterze, znając swoje kadry, wybierają spośród nich Lidera, osobę zaufaną, która bierze odpowiedzialność za pozostałych. Taki wyjazd poza swoje środowisko też może być takim pustkowiem, wtedy jest mi wstyd za moje aroganckie zachowanie i muszę pomóc, aby traktować innych na równi.

Jezus w podobny sposób ustanowił św. Piotra skałą i fundamentem Kościoła. Uczynił tak, ponieważ ów sam rozpoznał, że Jezus jest Mesjaszem – a przez dalszy okres współpracy z Jezusem poznawał swoje słabości i widział, że rola przywódcy to nie tylko zaszczyty.

Niech zatem ta niedziela będzie spojrzeniem w swoje serce, aby zobaczyć, czy ja tak samo zachowuję się w swoim środowisku jak w innym oraz kim dla mnie jest Jezus.

————–

Słowa Ewangelii według Świętego Łukasza
Gdy Jezus modlił się na osobności, a byli z Nim uczniowie, zwrócił się do nich z zapytaniem: «Za kogo uważają Mnie tłumy?»
Oni odpowiedzieli: «Za Jana Chrzciciela; inni za Eliasza; jeszcze inni mówią, że któryś z dawnych proroków zmartwychwstał».
Zapytał ich: «A wy za kogo Mnie uważacie?»
Piotr odpowiedział: «Za Mesjasza Bożego».
Wtedy surowo im przykazał i napominał ich, żeby nikomu o tym nie mówili. I dodał: «Syn Człowieczy musi wiele wycierpieć: będzie odrzucony przez starszyznę, arcykapłanów i uczonych w Piśmie; zostanie zabity, a trzeciego dnia zmartwychwstanie».
Potem mówił do wszystkich: «Jeśli ktoś chce iść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech co dnia bierze krzyż swój i niech Mnie naśladuje. Bo kto chce zachować swoje życie, straci je, a kto straci swe życie z mego powodu, ten je zachowa».

Uroczystość Najświętszej Trójcy, rok C, 15.06.2025 r. – komentarz do Ewangelii

Potrójna miłość rozlana w sercach
● Rozważa: ks. Jakub Dzierżak ●

Uroczystość Najświętszej Trójcy, rok C
(15.06.2025 r.)

Ewangelia: J 16,12-15 ●

Dziś, po dwóch tysiącach lat, jako Kościół zrozumieliśmy o Bogu już o wiele więcej, niż jest napisane w Piśmie Świętym, ale Pan Bóg objawiał to wszystko stopniowo, a nadal jeszcze więcej nie wiemy, niż wiemy.

Na początek przytoczę piękne słowa świętego Jana Damasceńskiego, jednego z Ojców Kościoła:

„Ojciec, Syn i Duch święty – trzy osoby, jeden obraz, trzy pieczęcie, jeden wzór, trzy hipostazy [tzn. osoby], jedna boskość, trzy postaci, jedna istota, trzy działania, jedna łaska, trzy rzeczywistości, jedna tożsamość, trzy poznania, jedna chwała, trzy imiona, jedno wyznanie, trzy wyznania, jedna wiara. Jest Bogiem, wieczną i niepodzielną istotą, która stwarza wszechświat. Jest Bogiem, światłością najjaśniejszą i niedostępną, niepoznawalną jasno umysłem ani niewypowiedzianą słowem”.

Bóg w Trójcy Świętej jest – jak pisał święty Jan Damasceński – „światłością najjaśniejszą i niedostępną, niepoznawalną jasno umysłem ani niewypowiedzianą słowem” –  i chwała Mu za to, że nie jesteśmy w stanie wszystkiego o Nim jasno zrozumieć i objąć naszym rozumem, bo wtedy moglibyśmy w naszej pysze zapragnąć nad Nim zapanować. Aż do śmierci wiele o Nim pozostanie dla nas ukryte i dlatego całą wieczność będziemy mogli zachwycać się tym, jak On jest wspaniały i piękny. Dlatego dzisiaj trzeba przede wszystkim skłonić głowę przed tą świętą Tajemnicą, upaść na kolana i uwielbić naszego Boga.

Słowo Boże przewidziane na dzisiejszą uroczystość odsłania nam rąbek tej Tajemnicy. Możemy użyć naszej wyobraźni i zobaczyć w niej Boga Ojca, który w wielkiej, ozdobnej szkatule ma schowane swoje Słowo, wszelkie prawdy o Nim i o nas, różne wskazówki dotyczące naszego życia i dobre natchnienia przeznaczone na przyszłość. Ta wszechwiedza Ojca należy również do Syna, bo Jezus powiedział: „Wszystko, co ma Ojciec, jest moje”. Co więcej, tę wszechwiedzę posiada również Duch Święty. Z tej szkatuły słów, prawd i natchnień Duch udziela nam każdego dnia tyle, ile jesteśmy w stanie przyjąć i zrozumieć. Nie możemy wiedzieć wszystkiego od razu, ponieważ nasze możliwości umysłowe są ograniczone. Bóg dawkuje nam zrozumienie tego, kim jest On, kim my jesteśmy i jakie mamy zadanie w tym świecie. Dziś, po dwóch tysiącach lat, jako Kościół zrozumieliśmy o Bogu już o wiele więcej, niż jest napisane w Piśmie Świętym, ale Pan Bóg objawiał to wszystko stopniowo, a nadal jeszcze więcej nie wiemy, niż wiemy.

Skoro Duch Święty jako Trzecia Osoba Boska ma dostęp do Bożej Wszechwiedzy, dobrze by było, gdybyśmy zwracali się do Niego w modlitwie. Potrzebujemy Jego pomocy. Każdy dobry czyn, każda dobra myśl, każda właściwie podjęta decyzja, każde zrozumienie sytuacji, każdy dostrzeżony znak czasu, każde przebaczenie, każde odpuszczenie grzechów, prawdziwa obecność Chrystusa w Eucharystii do tego stopnia, że możemy się Nim karmić – to wszystko jest dziełem Ducha Świętego. Dlatego jeśli chcemy rozwijać nasze życie duchowe i rozwijać nasz ludzki potencjał, który otrzymaliśmy od Boga, to módlmy się do Ducha. Karol Wojtyła nauczył się od swojego taty codziennej modlitwy do Ducha Świętego. Pamiętał o niej do końca swojego życia. Jakie były tego owoce? Wystarczy spojrzeć na jego pontyfikat – dokonał absolutnej rewolucji Bożej Miłości w całym Kościele, a gdy umierał, szacunek okazali mu nawet niewierzący i wyznawcy innych religii.

Duchu Święty, przyjdź i tchnij w nas nowe życie!

————–

Słowa Ewangelii według Świętego Jana
Jezus powiedział do swoich uczniów:
«Jeszcze wiele mam wam do powiedzenia, ale teraz znieść nie możecie. Gdy zaś przyjdzie On, Duch Prawdy, doprowadzi was do całej prawdy. Bo nie będzie mówił od siebie, ale powie wszystko, cokolwiek usłyszy, i oznajmi wam rzeczy przyszłe. On Mnie otoczy chwałą, ponieważ z mojego weźmie i wam objawi.
Wszystko, co ma Ojciec, jest moje. Dlatego powiedziałem, że z mojego weźmie i wam objawi».

Uroczystość Zesłania Ducha Świętego (C), 8.06.2025 – komentarz do Ewangelii

Paraklet – mój Obrońca
● Rozważa: ks. Marcin Murawski ●

Uroczystość Zesłania Ducha Świętego, rok C (8.06.2025)
Ewangelia: J 14, 15-16. 23b-26●

Czasami w życiu potrzeba nam Obrońcy. Kimś takim jest chociażby rodzic dla dziecka, adwokat dla niesłusznie oskarżanego. Sami sobie nie poradzimy, zwłaszcza gdy jesteśmy poranieni i słabi – ktoś nam musi pomóc. Podobnie jest i w życiu duchowym – potrzebujemy Obrońcy. I mamy Go!

Dzisiejsza uroczystość jest kolejnym wydarzeniem po Wniebowstąpieniu. Jezus zapowiada swoje odejście, ale jednocześnie obiecuje, że będzie zawsze ze swoimi uczniami.  Mówi do każdego z nas: „Jestem obok ciebie, jestem na wyciągnięcie ręki. Nie musisz mnie szukać daleko – ja jestem tuż obok!”

Jezus nawet idzie dalej – nie mówi tylko „jestem obok”, ale słyszymy, że chce w nas „uczynić mieszkanie”. Może już trochę przyzwyczailiśmy się do sformułowań „Pan Bóg mieszka w moim sercu”, już trochę nam to spowszedniało. Ale spróbujmy z nową świeżością usłyszeć te słowa: „BÓG JEST WE MNIE!” Nie jest obok, ale JEST WE MNIE. To niesamowite, a im głębiej zastanowimy się nad tymi słowami, zanurzamy się w niepojętą tajemnicę. Bóg mieszka WE MNIE!

Tę tajemnicę w teologii nazywamy łaską uświęcającą – czyli zjednoczeniem człowieka z Bogiem. Było to coś niewyobrażalnego dla Żydów z czasów Jezusa, że nieskończony, niepojęty i święty Bóg może stać się tak bliski człowiekowi. Łaska uświęcająca to obecność Trójcy Świętej w moim życiu. A dzieje się to mocą Ducha Świętego.

To właśnie obecność Ducha Świętego łączy mnie z Jezusem i Bogiem Ojcem. To Jego mam od momentu chrztu, bierzmowania, podczas każdej Eucharystii, każdej spowiedzi. To Duch Święty jest zarazem Osobą i Mocą Bożą, która przemienia moje życie. I to On jest Parakletem – czyli „adwokatem”, „obrońcą”.

Przed kim mnie chroni Duch Święty? Przed kim ma mnie bronić? Przede wszystkim przed nami samymi. On chce nas ciągle wyrywać z grzechu. On chce nas przemieniać i przekonywać o tym, jaki jest Bóg. On nas chce uwalniać od lęku, obaw, od rozpaczy czy strachu przed Bogiem. On chce dawać nam wiarę w Boga, który jest miłosierny.

Wołajmy Ducha Świętego! Prośmy Go każdego dnia! Niech On nas przemienia i broni!

————–

Ewangelia według św. Jana
Jezus powiedział do swoich uczniów:
«Jeżeli Mnie miłujecie, będziecie zachowywać moje przykazania. Ja zaś będę prosił Ojca, a innego Parakleta da wam, aby z wami był na zawsze. Jeśli Mnie kto miłuje, będzie zachowywał moją naukę, a Ojciec mój umiłuje go i przyjdziemy do niego, i mieszkanie u niego uczynimy. Kto nie miłuje Mnie, ten nie zachowuje słów moich. A nauka, którą słyszycie, nie jest moja, ale Tego, który Mnie posłał, Ojca. To wam powiedziałem, przebywając wśród was. A Paraklet, Duch Święty, którego Ojciec pośle w moim imieniu, On was wszystkiego nauczy i przypomni wam wszystko, co Ja wam powiedziałem».

Uroczystość Wniebowstąpienia (rok C), 1.06.1025 – komentarz do Ewangelii

Czy Apostołowie mieli lepiej?
● Rozważa: ks. Krzysztof Lampart ●

Uroczystość Wniebowstąpienia, rok C (1.06.2025)
Ewangelia: Łk 24,46-53 ●

Chyba każdy czytelnik Ewangelii, poznając wydarzenia z życia Apostołów i ich jedyne w swoim rodzaju doświadczenie boskości Jezusa, mniej lub bardziej im zazdrości. Bo któż z ludzi nie chciałby zobaczyć, jak Jezus uzdrawia chorych, chodzi po wodzie, wskrzesza umarłych, a wreszcie sam zmartwychwstaje? Jednak Jezus nie pozostał na ziemi, ale wstąpił do nieba, tak jakby ukrywając się przed nami.

Tą ogólnoludzką tęsknotę, by spotkać Jezusa, świetnie wyraża tekst drugiej zwrotki popularnej kolędy: „O nie masz Go już w szopce, nie masz Go w żłóbku tam. Więc gdzie pójdziemy, Chryste? Gdzie się ukryłeś nam?”. Idąc dalej tym tropem, można by zapytać Jezusa: „Dlaczego wstąpiłeś do nieba? Dlaczego się ukrywasz? Dlaczego nie zostałeś w ludzkiej postaci z nami? Przecież wtedy nasza wiara nie byłaby tak chwiejna”. A zatem czy możemy Cię, Jezu, odnaleźć 2000 lat po Twoim wniebowstąpieniu?

W dalszej części wspomnianej kolędy autor odpowiada sam sobie: „Pójdziemy przed ołtarze wzniecić miłości żar. I hołd Ci niski oddać: to jest nasz wszystek dar”. Pierwszym i podstawowym miejscem spotkania Jezusa po wniebowstąpieniu jest Kościół, który sprawuje sakramenty ustanowione przez Jezusa i który sam jest sakramentem obecności Jezusa na ziemi. To właśnie przez chrzest, bierzmowanie, Eucharystię, pokutę, namaszczenie chorych, kapłaństwo i małżeństwo Chrystus chce być obecny w ludzkim życiu. Co prawda wielu ludzi, nawet wierzących, odsuwa się od sakramentów, jednak niezliczone świadectwa cudów i nawróceń związanych z nimi powinny otwierać nasze serca na obecność Jezusa. Przykładem może być choćby André Frossard, XX-wieczny pisarz żydowskiego pochodzenia, który po przypadkowym uczestnictwie w adoracji Najświętszego Sakramentu w jednym z paryskich kościołów z ateisty zmienił się w gorliwego katolika.

Jezus sam o sobie wielokrotnie mówił, że jest „Prawdą”, a św. Jan w Prologu do swojej Ewangelii nazwał Go „Słowem”, „Logosem”, a więc, zgodnie z greckim poglądem na rzeczywistość, pośrednikiem pomiędzy Bogiem i światem, niejako „ukrywającym się” w stworzeniach. Kardynał Ratzinger, późniejszy papież Benedykt XVI, twierdził, że szczególną przestrzenią do szukania Boga jest nauka, zwłaszcza nauki przyrodnicze, które odkrywają prawa rządzące wszystkim, co widzimy i badamy. Według niego tych praw ludzie nie tworzą, ale właśnie odkrywają, a więc wskazują one na ich Prawodawcę, czyli na Boskie Słowo – Logos.

Wniebowstąpienie jest niewątpliwie świętem, które przypomina nam, że Bóg się ukrywa. Zadaniem człowieka jest Go odnaleźć. On pozostawił ludziom wolność i pragnie, by ci wybrali Go dobrowolnie. Nie zazdrośćmy Apostołom ich unikatowego doświadczenia spotkania z Bogiem wcielonym, ale otwórzmy się na Jego obecność w Kościele i całym świecie stworzonym. W końcu „Błogosławieni są ci, którzy nie widzieli, a uwierzyli”.


Słowa Ewangelii według Świętego Jana
Jezus powiedział do swoich uczniów:
«Tak jest napisane: Mesjasz będzie cierpiał i trzeciego dnia zmartwychwstanie; w imię Jego głoszone będzie nawrócenie i odpuszczenie grzechów wszystkim narodom, począwszy od Jeruzalem. Wy jesteście świadkami tego.
Oto Ja ześlę na was obietnicę mojego Ojca. Wy zaś pozostańcie w mieście, aż będziecie przyobleczeni w moc z wysoka».
Potem wyprowadził ich ku Betanii i podniósłszy ręce, błogosławił ich. A kiedy ich błogosławił, rozstał się z nimi i został uniesiony do nieba.
Oni zaś oddali Mu pokłon i z wielką radością wrócili do Jeruzalem, gdzie stale przebywali w świątyni, wielbiąc i błogosławiąc Boga.

VI Niedziela Wielkanocna (C), data 25.05.2025 – komentarz do Ewangelii

Pokój to NIE spokój!
● Rozważa: ks. Mikołaj Czurczak●

VI niedziela wielkanocna, rok C (25.05.2025)
Ewangelia: J, 23-29 ●

Gdyby ktoś przypatrzył się naszej codzienności, to trwoga, stres i niepokój występują niemal cały czas. Jadąc do pracy czy szkoły, denerwujemy się, gdy występują korki, zastanawiając się, czy zdążymy, z niecierpliwością oczekujemy też wyników egzaminów i kartkówek. Rodzic może cały dzień chodzić z niepokojem, gdy wychowawca wzywa na rozmowę. Możemy wreszcie być niespokojni, patrząc na wszystkich wokoło nas, gdy nam się wydaje, że u nich wszystko jest piękne i kolorowe, a my zawsze pod górkę.

Jeśli wsłuchamy się w dzisiejszą Ewangelię, nie tyle życie, ile serca apostołów też nie są spokojne. Mimo że są razem, mimo że są z Jezusem, to słowa Jezusa wywołują u nich niepokój i przerażenie, bo zwyczajnie nie potrafią zinterpretować tego, o czym On mówi. Na pierwszy rzut oka moglibyśmy powiedzieć: nie mają powodu do obaw, przecież są zamknięci, jest z nimi Jezus, czego trzeba więcej? No właśnie, mają spokój, ale nie mają pokoju.

Jezus chce dać uczniom pole do działania, by ta nauka, której przez trzy lata słuchali i której byli świadkami, dzięki ich mocy i zaangażowaniu rozeszła się na cały świat. Stąd potrzeba odejścia Jezusa do Ojca, aby i pozostali byli gotowi na wyjście, by Jezusowy pokój się rozrastał.

Ostatnio w Rzeszowie były organizowane rekolekcje ,,Pola Minowe 2.0” dla uczniów ze szkół średnich oraz podstawowych. I widząc przed tym wydarzeniem niektórych księży, którzy to organizowali, można powiedzieć: telefony się urywały, ani chwili spokoju. Mogliby nie odbierać – ,,przecież jestem zajęty”. Jednak w takiej chwili osoba, która może faktycznie potrzebowałaby pomocy, pozostałaby niespokojna i zrezygnowałaby ze spotkania z Panem Bogiem.

Ta Ewangelia z szóstej niedzieli wielkanocnej ma nam uświadomić, że pokój znajdziemy, wychodząc, a nie pozostając w zamknięciu. Niestety taka jest praktyka, młody człowiek będący w potrzebie, borykający się z problemami woli zamknąć się w swoich czterech kątach, a ten brak, pustkę, jaką Jezus zostawia, by zapełnić ją relacją z drugim, próbuje zapełnić swoim telefonem komórkowym i tym, co tam jest. Jednak w dobie Internetu, jak wiemy, takie urządzenie może stać się całym naszym światem i możemy znaleźć w nim wszystko, czego chcemy. Wówczas nie jesteśmy w stanie zetknąć się z realną rzeczywistością, w której z kolei spotykamy się z innymi realiami.

Niech ta Liturgia Słowa kolejnej niedzieli wielkanocnej będzie dla nas zachętą na otwarcie się na działanie Ducha Świętego, którego uroczystość będziemy przeżywać już za dwa tygodnie. Jezus po zmartwychwstaniu pozdrowił uczniów słowami ,,Pokój wam”. Dziś takim znakiem dla nas jest również papież Leon XIV, który takimi słowami pozdrowił wiernych po wyborze. Stąd idąc za jego wskazaniami, nieśmy pokój innym.


Słowa Ewangelii według Świętego Jana
Jezus powiedział do swoich uczniów: «Jeśli Mnie kto miłuje, będzie zachowywał moją naukę, a Ojciec mój umiłuje go i przyjdziemy do niego, i mieszkanie u niego uczynimy. Kto nie miłuje Mnie, ten nie zachowuje słów moich. A nauka, którą słyszycie, nie jest moja, ale Tego, który Mnie posłał, Ojca. To wam powiedziałem, przebywając wśród was. A Paraklet, Duch Święty, którego Ojciec pośle w moim imieniu, On was wszystkiego nauczy i przypomni wam wszystko, co Ja wam powiedziałem. Pokój zostawiam wam, pokój mój daję wam. Nie tak jak daje świat, Ja wam daję. Niech się nie trwoży serce wasze ani się nie lęka. Słyszeliście, że wam powiedziałem: Odchodzę i przyjdę znów do was. Gdybyście Mnie miłowali, rozradowalibyście się, że idę do Ojca, bo Ojciec większy jest ode Mnie. A teraz powiedziałem wam o tym, zanim to nastąpi, abyście uwierzyli, gdy się to stanie».

V Niedziela Wielkanocna, rok C, 18.05.2025 r. – komentarz do Ewangelii

Musimy odnowić zapał ewangelizacyjny
● Rozważa: ks. Jakub Dzierżak ●

 

by-aranhaverde-pixabay-fish-4504_1280

Foto: Aranhaverde, Pixabay

V Niedziela Wielkanocna, rok C (18.05.2025 r.)
Ewangelia: J 13, 31-33a. 34-35 ●

 

Gdy zastanawiam się nad naszą kondycją jako chrześcijan w Polsce, wyobrażam sobie złowioną rybę położoną na trawie. Ta ryba wije się i walczy z całych sił, aby czym prędzej wrócić do wody, bo inaczej umrze. Podobnie jest z nami. Potrzebujemy nowej, świeżej dawki Dobrej Nowiny. Potrzebujemy żywego i prawdziwego Boga, prawdziwego Zbawiciela w tym zwariowanym, chaotycznym świecie.

Z perspektywy świętego Jana Ewangelisty cała ziemska działalność Jezusa Chrystusa, tj. Jego nauczanie, czyny i cuda, były stopniowym przygotowaniem do tzw. „godziny Jezusa”. Ta godzina to wydarzenie męki, śmierci krzyżowej i ostatecznie zmartwychwstania – czyli tzw. misterium paschalne. W tej godzinie historia świata doświadczyła zwrotu akcji: Bóg złożył ofiarę z samego siebie, by zapłacić cenę za nasz grzech, i zmartwychwstał, aby otworzyć nam niebo. W tej godzinie Chrystus, jako Boski Oblubieniec (lub, mówiąc bardziej współczesnym językiem, Pan Młody), zawarł Nowe Przymierze (nowy związek miłości) między Bogiem a ludźmi. Ta godzina była pełna dramatu i bólu, by potem przemienić się w wybuch wielkiego wesela.

Ta godzina to wielka manifestacja Boskiej chwały. Majestat Boga, Jego wielkość i moc objawiły się najpiękniej w tych wydarzeniach. To dlatego czytamy te dość zagadkowe słowa o wzajemnym „otaczaniu się chwałą”. Bóg w Trójcy Świętej ukazał swoją wielką chwałę w godzinie Chrystusa, ale to nie wszystko. Ta chwała udziela się człowiekowi. Godzina Jezusa to również triumf Bożego Miłosierdzia. To zwycięstwo życia nad śmiercią oraz miłości nad nienawiścią grzechu.

To dlatego Jezus ma moc ciągle odnawiać nasz świat, zarówno w tym wielkim formacie, jak też – a może przede wszystkim – w tym małym, jakim jest nasza dusza. „Choćby dusze wasze były jak szkarłat, nad śnieg wybieleją; choćby były czerwone jak purpura, staną się białe jak wełna”. Jezus czyni wszystko nowe, przywraca życiu sens i smak. Wpuszcza świeże powietrze tam, gdzie już cuchnie stęchlizną. Tylko On ma klucz do tego, co nazywamy szczęściem.

Tego wszystkiego byli świadomi Apostołowie, a zwłaszcza Paweł. To był Apostoł jak ogień. Gorliwy do potęgi. Chciał zdobyć wszystkich dla Chrystusa, bo najpierw sam – jako prześladowca Kościoła – został przez Niego zdobyty. Jezus uczynił go nowym człowiekiem.

Papież Leon XIV na początku swojego pontyfikatu przypomniał o tej wielkiej potrzebie odnowy tej gorliwej działalności ewangelizacyjnej. W dzisiejszym zwariowanym świecie naprawdę potrzebujemy Chrystusa. Bez Niego jesteśmy bez szans. Dlatego odnawiajmy, umacniajmy naszą więź z Nim i weźmy czynny udział w przekazywaniu Dobrej Nowiny.

————–

Słowa Ewangelii według Świętego Jana
Po wyjściu Judasza z wieczernika Jezus powiedział: «Syn Człowieczy został teraz otoczony chwałą, a w Nim Bóg został chwałą otoczony. Jeżeli Bóg został w Nim otoczony chwałą, to i Bóg Go otoczy chwałą w sobie samym, i to zaraz Go chwałą otoczy.
Dzieci, jeszcze krótko jestem z wami. Przykazanie nowe daję wam, abyście się wzajemnie miłowali, tak jak Ja was umiłowałem; żebyście i wy tak się miłowali wzajemnie. Po tym wszyscy poznają, że jesteście uczniami moimi, jeśli będziecie się wzajemnie miłowali».

IV niedziela Wielkanocy (C), 11.05.2025 – komentarz do Ewangelii

Dobry Pasterz oddaje życie…
● Rozważa: ks. Marcin Murawski ●

IV niedziela Wielkanocy, rok C (11.05.2025)
Ewangelia: J 10,27-30 ●

IV Niedziela Wielkanocna jest nazywana „Niedzielą Dobrego Pasterza”. Jest to szczególny dzień modlitwy o powołania i za powołanych do kapłaństwa i życia zakonnego. Wpatrujemy się w ten dzień w Chrystusa – Dobrego Pasterza. Tego, który oddał życie za swoje owce.

Może już przyzwyczailiśmy się do tego obrazu. Ale pomyślmy logicznie. Czy, gdyby zwykły pasterz pasący owce został zaatakowany, co byłoby cenniejsze? Jego życie, czy życie zwierząt? Wydaje się oczywistym, że priorytetowe było życie człowieka, jako tego wyjątkowego pośród innych stworzeń Boga. Tym bardziej niezwykły jest Pasterz, jakim jest Chrystus. On, Bóg, przewyższa pod każdym względem człowieka. A jednak tak bardzo jesteśmy dla Niego cenni – warto sobie po raz kolejny uświadomić tę prawdę. Choć może, przepraszam za kolokwializm, nie jesteśmy stadem ślicznych owieczek, ale nieposłusznych i krnąbrnych baranów – to jednak i tak On oddał za nas swoje życie.

To jest prawdziwa DOBROĆ Dobrego Pasterza.

Dobry Pasterz zna swoje owce. Zna je po imieniu, zna lepiej niż ktokolwiek inny. Zna nas lepiej niż my samych siebie. Warto o to prosić Jezusa – aby pomagał nam poznać samych siebie. Aby wyzwalał nas z naszych błędnych i kłamliwych wyobrażeń o sobie, aby uzdalniał do zrzucenia różnorakich masek. Abyśmy widzieli więcej dobra w sobie, ale też żebyśmy potrafili w szczerości przyznać się do popełnianych błędów.

Dobry Pasterz daje swym owcom życie wieczny. Jest tak dobry, taki szczery, że idąc za Nim możemy być pewni, że się nie zgubimy. Skoro oddał za nas swoje życie, to naprawdę zależy Mu na naszym zbawieniu, na naszym szczęściu. Możemy zaufać Jego Słowu – Słowu prawdy i życia. I nikt nie wyrwie nas z Jego ręki.

Gdy doświadczymy, przeżyjemy miłość Dobrego Pasterza do nas, wtedy i my będziemy mogli być Dobrymi Pasterzami. Bez lęku, świadomi prawdy o sobie, będziemy mogli oddawać życie – za innych. Za męża i żonę, za dzieci, za parafian, za bliskich i dalekich, za przyjaciół i wrogów.

Prośmy Dobrego Pasterza o takie doświadczenie miłości!

————–

Ewangelia według św. Jana
Jezus powiedział: ”Moje owce słuchają mego głosu, a Ja znam je. Idą one za Mną i Ja daję im życie wieczne. Nie zginą one na wieki i nikt nie wyrwie ich z mojej ręki. Ojciec mój, który Mi je dał, jest większy od wszystkich. I nikt nie może ich wyrwać z ręki mego Ojca. Ja i Ojciec jedno jesteśmy”.

Święta

Środa, XVII Tydzień zwykły
Rok C, I
Dzień Powszedni albo wsp. św. Piotra Chryzologa, biskupa i dr Kościoła

Sonda